Oryginał: .net/s/986820/1/bAll_b_bSecrets_b_bSleep_b_in_bWinter_b_bClothes_b

Autor: enlightenedkitty (.net/u/239419/enlightenedkitty)

Zgoda na tłumaczenie: jest

Jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc proszę bardzo o wyrozumiałość ;)

Hermiona Granger usiadła cicho na stole w swoim mieszkaniu wpatrując się w kawałek papieru przed sobą, nie do końca pojmując, co właściwie czytała. Jej oczy skupiały się i rozpraszały na tych samych kilku linijkach tekstu.

- No? Co to jest? O czym to jest? – dopytywał się Ron Weasley i nie otrzymując odpowiedzi sięgając ponad stołem wyrwał pergamin z jej palców. Nie skarżyła się, ale sięgnęła po szkocką i wzięła hausta, kiedy zaczął czytać na głos.

- „Została pani przeniesiona do Hogwartu, aby służyć jako nowa nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią w nadchodzącym roku szkolnym." Co?

Hermiona spojrzała na niego ostro, słowa ostatecznie zapadły. Wracała do Hogwartu.

- Czytaj dalej.

- „Pani obecny partner zostanie przeniesiony." Harry! Przeniesiony! Słyszał już o tym?

Wzruszyła ramionami nie patrząc na niego.

- Nie wiem, dalej jest w Niemczech. Nie słyszałam nic od niego. Żadnego kontaktu, pamiętasz? Knot niewątpliwie złamie swoje informacje.

- Co on sobie myślał rozwiązując najlepszą ekipę aurorów, jaką kiedykolwiek mieliśmy! Wy dwoje pokonaliście więcej Śmierciożerców…

- Tak, wiem o tym. Ominąłeś ostatnia część listu. Napiszę list do Dumbledore'a jutro rano. – dokończyła drinka i nalała kolejnego z butelki na stole.

- Jutro rano! – jęknął Ron. – Ale szkoła zaczyna się w tygodniu. Dumbledore nie powinien już mieć nauczyciela? To się nie może dziać!

- Gdyby Harry tu był, to by się nie działo.

- Pewnie dlatego Knot wysłał Harry'ego bez ciebie, żeby mógł rozdzielić waszą dwójkę, kiedy nie mógł tego zatrzymać. Zawsze wiedziałem, że Knot ma coś do ciebie!

Hermiona wywróciła oczami.

- Słuchaj, jestem pewna, że za tym wszystkim kryje się jakieś dokładne, racjonalne wytłumaczenie. W rzeczywistości Dumbledore pewnie wie wszystko o tej sprawie i wyjaśni to jutro.

Ron zmarszczył brwi i powiedział powoli:

- Tak, pewnie masz rację. Ale moim zdaniem to dalej jest cholernie zły pomysł. – przerwał i wziął łyka ze swojego drinka. – No ale w końcu będziesz gdzieś bezpieczna.

- Chcesz się założyć? Wolałabym stawić czoła tysiącom Śmierciożerców. Pamiętasz jacy my byliśmy w Hogwarcie?

Ron uśmiechnął się na to.

- Więc masz już przewagę. Harry dał mi Mapę Huncwotów parę lat temu. Może się teraz przydać.

- Do łapania uczniów poza łóżkami, jak nie lepiej. – Hermiona zaśmiała się czując się nieco lepiej. - Zgaduję, że istnieją gorsze zadania dla aurora.

- Jasne, jak zeszłą wiosną, kiedy próbowałem złapać Wilforda Jonesa, pamiętasz?

- Masz na myśli wtedy, kiedy cię skurczył tuż po tym jak go złapałeś? – zapytała z kpiącym uśmiechem.

- Skąd mogłem wiedzieć, że miał eliksir kurczący w wódce? – Ron zaprotestował.

- Racja. Dobrze, że się uparłam, żeby iść.

- Tak, wypijmy za to. – powiedział Ron nalewając obojgu kolejnego drinka.

Pili przez chwilę w ciszy do czasu, aż Ron zaczął mówić o Quidditchu, a Hermiona słuchała cierpliwie. Kiedy już nie mogła tego dłużej tolerować, wytłumaczyła się zmęczeniem zmuszając Rona do wyjścia.

- Myślę, że spiszesz się dobrze w Hogwarcie, Hermiono. – powiedział szczerze, kiedy wyciągnął się, by ją przytulić. – Plusem będzie to, że Snape stracił pracę dla jednego z jego byłych uczniów.

- Świetnie, dokładnie to czego potrzebowałam na rozpoczęcie roku! – przytuliła go gwałtownie. – Będę za tobą tęsknić Ronie Weasley. Opiekuj się dla mnie Harrym, dobrze? Wiesz, jak lubi się pakować w kłopoty, kiedy nie ma mnie w pobliżu.

- Tak jakbym ja był lepszy. – zaprotestował Ron wyrywając się z objęcia. – Wyślę ci Mapę Huncwotów jak tylko ją znajdę. – umilkł patrząc na nią uważnie, jakby zapamiętując jej twarz. –Hermiona, uważaj na siebie. Wiem, że będziesz w Hogwarcie i niedaleko Dumbledore'a, ale i tak uważaj.

Sapnęła z oburzeniem.

- Wiesz, nie jestem taką bezradną kobietą za jaką mnie z Harrym uważacie. Umiem o siebie zadbać.

- Tak, wiem, ale to mnie martwi.

Poniedziałkowy poranek przyszedł stanowczo zbyt szybko, kiedy Hermiona zakopała się głęboko pod kołdrą w łóżku usiłując uciec przed światłem słonecznym wlewającym się przez jej okno i nadciągającym kacem. Gdy w końcu wysunęła głowę i sprawdziła nakręcany zegar stojący obok jej łóżka jej głowa zapulsowała od wysiłku mającym na celu skupienie się na malutkich cyfrach. Wczorajszy list nie dał konkretnego czasu na spotkanie z Dumbledorem, ale nie chciała zawieść swojego byłego dyrektora spóźniając się.

Dzięki niech będą geniuszowi, który wymyślił eliksir na kaca. Pomyślała, kiedy dowlekła się do łazienki nurkując w szafce, aż odnalazła fiolkę. Wzięła ogromny łyk i zamknęła oczy czując ból i mdłości zaczęły znikać. Szybko wzięła prysznic i ubrała się związując swoje wciąż cienkie i gęste włosy w luźny kucyk i zaczęła się pakować.

Ministerstwo zapewniało umeblowane mieszkanie, więc wszystkim czym musiała się martwic przy pakowaniu były jej rzeczy osobiste. Bycie aurorem zajmowało mnóstwo czasu w jej życiu, więc rzadko bywała w domu, a co za tym idzie nie kłopotała się nabywaniem zbyt wielu rzeczy. Poza książkami. Spojrzała na obfitującą nimi biblioteczkę decydując by nimi zająć się najpierw.

- Adduco libri – zawołała celując różdżką w książki, które skurczyły się do miniaturowej wielkości zanim pokierowała je do małej, skórzanej torby czekającej na podłodze. Chwyciła torbę i poszła do sypialni, gdzie otworzyła szafę i ułożyła wszystkie ubrania na łóżku. Wymruczała kolejne zmniejszające zaklęcie i ubrania dołączyły do książek. Następnie skierowała się do łazienki i powtórzyła czynności.

Ukończywszy pakowanie położyła torbę przy drzwiach wejściowych i ponownie sprawdziła mieszkanie w poszukiwaniu innych rzeczy, które mogły zaginąć. Ministerstwo wysłałoby skrzaty przed przekazaniem miejsca kolejnemu pracownikowi, więc nawet jeśli coś by zostawiła, zostałoby to szybko zwrócone. Zatrzymała się na chwilę w kuchni rozważając zrobienie czegoś do jedzenia i szybko zdecydowała, żeby poczekać do Hogwartu, gdzie mogłaby dostać wspaniałe, gorące śniadanie bez przyrządzania go samodzielnie.

Kiedy była usatysfakcjonowana, że nic nie zostawiła podniosła torbę i opuściła mieszkanie zamykając i zostawiając je za sobą. Przeszła szybko schodami i przez frontowe drzwi wyślizgując się na opuszczoną ulicę. Upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu Hermiona skoncentrowała się i już jej nie było.

Hermiona stanęła w obawie wpatrując się z zamek z drugiej strony jeziora. Minęło wiele lat od jej ostatniej wizyty w Hogwarcie i nagle fala wspomnień gwałtownie do niej powróciła. Zajęło jej chwilę opanowanie się z powrotem przed dalszą drogą.

Przeszła przed ciężkie drzwi do zamku i nie spotkała nikogo w drodze do gabinetu Dumbledore'a prosząc samą siebie, by nie popełniła błędy w tej wyprawie. Zwolniła zbliżając się do kamiennej chimery nagle przypominając sobie, że nie zna hasła. Zmarszczyła jednak brwi podchodząc do chimery.

- Cytrynowe dropsy? – zawołała niezaskoczona kiedy nic się nie wydarzyło. – Robaki gumiaki? Fasolki wszystkich smaków? Pieprzowe diabełki? Pomarańczowe…

Kamienna ściana odskoczyła i przez krótką chwilę Hermiona myślała, że odgadła hasło, gdy nagle coś – ktoś uderzył w nią przewracając ją do tyłu. Zatoczyła się kilka kroków, ale utrzymała równowagę i obróciła się, aby ujrzeć Mistrza Eliksirów, Severusa Snape'a, rozłożonego bez gracji na podłodze.