Tłumaczenie mojego fika, który pierwotnie powstał po angielsku. Enjoy :3
-Molly Weasley's
rage-
by
BakaAlchemist
14 lipiec, 7 rano, Grimmauld Place numer 12, pokój Harry'ego i Rona
Ron Weasley nigdy
nie lubił wstawać zbyt wcześnie rano. Zwłaszcza, gdy był środek
lata, wakacje, kiedy nikt nie myśli o kładzeniu się do łóżka
wcześniej, niż kiedy słońce zaczyna się pokazywać na
horyzoncie. Pobudka o siódmej rano, a do tego nie byle jaka
pobudka, bo spowodowana przeszywającym poranną ciszę krzykiem
spowodowała, że był wyjątkowo nieszczęśliwy. Nie rozbudził się
na tyle, by być w stanie zrozumieć słowa, głos powodujący
drżenie szyb w oknach z całą pewnością należał do jego matki.
Tylko raz słyszał ją aż tak wściekłą – pamiętnego roku
1992, kiedy to wrócił z nocnej przejażdżki latającym
Fordem do Little Whinging. Już współczuł biedakowi, który
wywołał w niej taką złość – ktokolwiek to był, miał teraz
nielichy problem.
Zdążył tylko zamknąć oczy i podjąć próbę
ponownego zaśnięcia, kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi i do
pokoju wszedł Harry, wyglądając tak niewyspanie, jak Ron się
czuł.
- Wstawaj, byle szybko. Twoja mama jest tak wściekła, że
pewnie nie powstrzyma się przed rzuceniem w ciebie jakiegoś
paskudnego zaklęcia, jeżeli zastanie cię w łóżku –
powiedział, i zaczął gorączkowo przeszukiwać swój kufer w
poszukiwaniu koszuli. Był to pierwszy dzień po powrocie z Nory,
więc byli jeszcze częściowo spakowani.
- Rany... Wiesz, kto ją
tak wkurzył? Chciałbym wiedzieć, komu podziękować za ten
niewątpliwie wspaniały poranek.
- Snape.
- Huh?
-
Nocował tu.
- I to ją tak rozwścieczyło?
- Nie bądź
głupi... Wiesz, że zamyka drzwi i otacza pokój barierami za
każdym razem, kiedy zostaje na noc?
- Uhum – odpowiedź Rona
była nieco stłumiona – zaplątał się w koszulce, którą
właśnie usiłował włożyć.
- No więc twoja mama chciała
sprawdzić, czy dalej tam jest, no i spróbowała otworzyć
drzwi. Nie były zamknięte na klucz, więc uznała, że już go nie
ma. Był.
- I?
- Kiedy weszła do środka był w łóżku…
ale nie sam.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że… w jago łóżku
była… KOBIETA!
- Obrzydliwe, nie?
- Ohyda. Ale kto
to był?
- Uwierz mi, naprawdę nie chcesz wiedzieć.
-
Po prostu mi powiedz!
- Pamiętaj, że ostrzegałem... – Harry
westchnął – To była... Hermiona.
- COOO!
14 lipiec, 1 nad ranem, Grimmauld Place numer 12, Pokój Hermiony i Ginny
Puk, puk, puk. Sygnał, na który
czekała od dawna. Dała swój około godzinę temu, ale
widocznie nie mógł odpowiedzieć aż do teraz. Hermiona
wstała cicho z łóżka, bardzo starając się nie obudzić
Ginny. Nie zadała sobie trudu, by poszukać czegoś, co mogłaby
nałożyć na swoją dość odważną i frywolną koszulę nocną,
noc była upalna, a on zawsze mówił, że wygląda wspaniale
tylko w niej. Kiedy przechodziła koło swojego kufra otworzyła go
powoli, i wyjęła zwój pergaminu. Musiała mu pokazać ten
cholerny list... Wyszła z pokoju na palcach, zamknęła drzwi
najciszej, jak potrafiła i szybko przemknęła do pokoju
sąsiadującego z jej.
W jego pokoju nie paliło się żadne
światło, a że okna były szczelnie zasłonięte grubymi, ciężkimi
zasłonami nie widziała nic, nawet swojego własnego nosa. Zrobiła
kilka ostrożnych kroków i prawie krzyknęła, kiedy poczuła
parę ramion obejmujących ją w talii i ciągnących do tyłu.
Zapisała sobie w pamięci, żeby zabronić mu tego później –
definitywnie nie chciała obudzić wszystkich domowników,
którzy z pewnością przybiegliby tu ją 'uratować'.
Szybko o tym zapomniała, kiedy zaczął powoli całować jej
szyję, czasami wędrując do jej uszu. Wszystkie myśli wyparowały,
jej umysł był praktycznie pusty – tak jak prawie zawsze, kiedy
była z nim. Kochała go za to. Jednakże wiedziała, że muszą
porozmawiać... ale po prostu nie mogła kazać mu przestać. Zamiast
tego odwróciła się i pocałowała go głęboko, wciąż
pozostając w jego objęciach. Od razu odwzajemnił jej pocałunki,
ale ku jej wielkiemu niezadowoleniu po chwili odsunął się.
-
Przykro mi, ale chyba musimy porozmawiać – powiedział, a w jego
głosie wyraźnie było słychać niezadowolenie, co najmniej takie,
jakie czuła ona.
- Tak, wiem… mógłbyś coś zaświecić?
Upuściłam list, kiedy mnie złapałeś.
Machnął różdżką
i pokój rozświetlił się jasno i zobaczyła kawałek
pergaminu leżący pod jednym z krzeseł. Podniosła go i wróciła
na łóżko, na którym oboje usiedli. Podając mu go
westchnęła głośno – życie nie mogło być gorsze w tym
momencie... i to wszystko właśnie teraz, kiedy się zaręczyła!
-
Zawsze wiedziałem, że Knot to kompletny idiota...
- Zgadzam
się, ale to nie ty musisz wyjść za mąż w ciągu następnych
dwóch miesięcy, Severus."
- Dlaczego?
- Ostatnim
razem, kiedy sprawdzałam nie byłeś czarownicą pochodzenia
mugolskiego…- powiedziała z goryczą w głosie. Po prostu nie
mogła uwierzyć, że będzie musiała wyjść za kogoś, kogo
najprawdopodobniej nigdy nie pokocha tylko dlatego, że jej rodzice
byli mugolami.
- Ale o ile wiem, to jestem czarodziejem czystej
krwi, kochanie.
- Przeczytałeś dokładnie? Czarodziej czystej
krwi, który nie skończył czterdziestu lat.
Rzucił
jej mordercze spojrzenie. Kiedy była młodsza trzęsła się ze
strachu, kiedy tak na nią patrzył.
- Jestem przed
czterdziestką – powiedział, patrząc na nią wymownie.
- Oh.
– nie wiedziała, co powiedzieć - Remus ma 41, a byliście na tym
samym roku, więc pomyślałam, że...
- On zaczął naukę trzy
lata później niż wszyscy, przez swoje… specjalne cechy,
a ja dwa lata wcześniej, bo jestem geniuszem –
odpowiedział, uśmiechając się pod nosem.
- Więc... to
wspaniale, nie sądzisz? – powiedziała słodko.
- Zawsze
masz rację, kochanie – wyszeptał, pochylając się w jej stronę.
- Wstrzymaj się przez chwilę. Pobieramy się niedługo, prawda?
Jak myślisz, jak ja mam to ogłosić? Wiesz... Ron zaoferował, że
może się ze mną ożenić. Jest we mnie zakochany od kiedy
pamiętam.
- Nic mnie nie obchodzą jego uczucia.
- A
mnie tak I nie mogę wstać w czasie śniadania i powiedzieć:
'Przepraszam, Ron, wiem, że mnie kochasz, ale zdecydowałam się
wyjść za naszego najbardziej znienawidzonego nauczyciela'.
-
Więc pobierzmy się teraz.
- Co!
- Znam małą
kaplicę w Hogsmeade... mogą wyprawić nam ślub w 15 minut. I to
całkiem tanio.
- Oszalałeś – z całych sił próbowała
nie śmiać się z jego propozycji. Ale im dłużej nad tym myślała,
tym bardziej sensowne się to wydawało… Minutę później
przytaknęła, z szerokim uśmiechem.
14 lipiec, 7 rano, Grimmauld Place 12, Severus's room
- Ale ja bardzo
cieszę się z waszego szczęścia, kochani!
- Więc dlaczego
próbowałaś doprowadzić nas do głuchoty swoimi wrzaskami,
kobieto? Severus był bardzo, bardzo zirytowany. Spał może z
godzinę, przez… noc poślubną, i wszystko, co się z nią
wiązało. Bardzo długą noc poślubną, wypadałoby rzec,.
-
Czy to nie oczywiste? Ominął mnie wasz ślub!
-fin-