Daphne była już przyzwyczajona do potworów wokół niej. Tych, które ją ścigały, porywały, a nawet zakochiwały się w niej. No bo naprawdę! Któż by im się dziwił. I sądziła, że przeżyła już wszystko, odkąd zdecydowali się zostać detektywami. Niezliczona ilość zjaw została przez nich zdekonspirowana i przestawała wierzyć w nadprzyrodzone moce. Może to ułatwiało jej zgadzanie się na uczestniczenie w szalonych planach Freda.

Wszystko jednak miało swoje granice.

- Nie wejdę do bagażnika - poinformowała swoich przyjaciół z godnością. - Moje włosy, moja sukienka… - zaczęła i Velma przewróciła oczami.

Naprawdę jednak wszystko miało swoje granice. Wolała już uciekać przed wodnym stworem plującym szlamem.