Reviews for Ludzie prości, ludzie skomplikowani
Filigranka chapter 1 . 3/25/2014
Ładna tu jest miejscami narracja, ładny styl, już w obrębie języka pokazujący różnice między partnerami (początek czwartego akapitu, na przykład). Ładne jest w tych miejscach, gdzie sprytnie wyszukuje porównania niecodzienne, właśnie niższe niż codzienność (kubły na śmieci zamiast jakichś zwyczajowych przegródek czy owoców), brzydsze. To w stylu serialu, niewątpliwie. Podobnie, jak to, że Martin nie zauważa, że Rust gada bzdury - no, ale to zwalmy na wykształcenie ogólne mieszkańców USA.

Co jest neutralne/można byłoby pociągnąć w innym kierunku/ciekawostka na przyszłość - ze strony czysto koncepcyjnej można byłoby zauważyć, że postać Martina ulega tutaj spłaszczeniu do jego relacji czy raczej roli (kontrastu) jaka pełni w relacji z Rustem. Nie mamy jego żony, jego małych podłości. Z drugiej strony, to skupienie na znajomości panów jest ewidentnie celowe.

Co jest słabsze - przegadane to. A naprawdę mocne są mniej więcej dwa środkowe akapity, reszta to raczej niepotrzebne dorabianie otoczki, która niewiele wnosi do treści (podobnie jak nawiasy w pierwszym akapicie) albo wręcz wykładanie kawa na ławę tego, co potem jest ładniej, lepiej, mniej bezpośrednio, bardziej metaforycznie powiedziane w tych dwóch akapitach środkowych. Że się znał na ludziach - owszem, cała jego analiza Rusta dowodem. Skoro przeprowadzasz dowód, skoro pokazujesz, że bohater ma jakaś cechę (zmysł obserwacji), to po co nam na początku go psuć informowaniem, jaka to cecha? Nie dość, że powtórzenie, to jeszcze nie ma ciekawości.

"pośrodku", łącznie.

Dwa ostatnie akapity koniecznie upchnąć w jednym. To są podobne stwierdzenia, jasne, celowo, ale jednak ewidentnie jednym ciągiem pomyślane/powiedziane; wydzielenie cząstki akapitem, tak krótkiej cząstki, bardzo ja dociąża znaczeniami. A skoro cząstka jest na końcu, na dobitkę powtórzona, to jej ważność jest już podkreślona, miejscem w tekście i powtórzeniem. Akapitowanie to kolejne podkreślenie, już zupełnie zbędne, przeciążające. Albo nie znaczące zgoła nic, więc meczące czytelnika, który dostaje środek edytorski, który ma coś oznaczać, po czym stwierdza, że tutaj w tekście nie oznacza on nic. Nie należy mnożyć środków stylistycznych. Zwłaszcza, gdy nic nie znaczą.