Życie 1

Steel is my Body and Fire is my Blood,..

Stałem na wzgórzu mieczy i obserwowałem co się dzieje przed moimi oczami. Walczyli dwaj wojownicy. Jeden mający prawie trzy metry i umięśniony, miał skórę koloru szarego, a na twarzy malował się grymas szaleństwa (Berserker z Fate/Stay Night). W ręce dzierżył miecz/topór wykonany ze skały. Wpatrując się w tą prymitywną broń wiedziałem jak się nazywa, jej historie i kim jest jej właściciel. To był Nine Lives, Rozbijacz Setek Głów. Broń Greckiego bohatera Heraklesa. Drugi wojownik wyglądał tak samo jak ja, ale był o wiele starszy. Miał na sobie ciemną zbroje z białymi wzorami, zbrojone buty i czerwony płaszcz, W rękach dzierżył dwa chińskie pian-dao. Jeden biały, drugi czarny oba miecze wyglądały jak połówki znaku równowagi, Ying-Yang. Patrząc na nie wiedziałem czym są. To były Kanshou i Bakuya, Ożenione Miecze.

-„Spirit and technique,"-wymówił rzucając oba miecze w stronę Heraklesa i materializując następne-„flawness and firm."- dodał rzucając kolejne. Obie pary poruszały się wokół greckiego bohatera niczym cztery dyski.

-„Our strength pierces the mountains,"- tworząc kolejną pare. -"Our swords splits the rivers."- zaczął biec w stronę Heraklesa -"Our names reach the imperial villa."- wymówił krzyżując ręce i chowając miecze za swymi plecami.-„The two of us cannot enter heaven together,"- pian-dao zaczęły zmieniać kształt. Urosły trzy krotnie i teraz wyglądały jak para czarno-białych skrzydeł z długimi stalowymi igłami. Stały się Złamane. Był już przed Heraklesem

-Crane Wings Three Realm!- krzyknął. Dwie pozostałe pary jak i Złamane miecze zadały cios. Doszło do wybuchu o wiele większego niż ten, który spowodowałem walcząc z anielicą. Herakles nie wyszedł z tego bez szwanku. Na całym ciele miał rany, a po środku klatki piersiowej miał dwie głębokie w kształcie X. Nagle rany te zaczęły się regenerować do tego stopnia, że jakby ich tam ogóle nie było.

-Jedno życie już ci odebrałem.- stwierdził wojownik w czerwonym płaszczu- Zostało jeszcze dziewięć.- wojownik zaczął biec tworząc większy dystans między nim, a Heraklesem który wychodził z szoku.

-I am the bone of my sword.- w jego lewej ręce zmaterializował się duży czarny łuk. Ten łuk miał tylko jeden cel. Strzelać pociskami o wiele potężniejszymi niż zwykłe strzały. W prawej dłoni zmaterializował się miecz przypominający spiralę. To był Caladbolg, Miecz Fałszywej Spirali. Broń Fergusa mac Róich. Miecz zaczął zmieniać się w pocisk o bardziej aerodynamicznym kształcie. Wojownik napiął cięciwę.

-Caladbolg II!- powiedział spokojnie puszczając cięciwie. Pocisk błyskawicznie dosięgnoł Heraklesa zostawiając za sobą spiralną smugę. Rozległ się potężny wybuch. Stukrotnie potężniejszy po ataku Crane Wings Three Realm. Tam gdzie powinien stać pół-bóg był teraz prawie stu metrowej średnicy krater. Nagle rozległ się potężny ryk. Z krateru wyszedł Herakles jeszcze bardziej rozwścieczony. W ręce wojownika pojawił się czarny miecz z którego wystawały mniejsze ostrza. Hruntig, Ogar z Czerwony Równin. Broń dzięki której Beowulf zgładził matkę Grendela. Naciągnął Hrunitig na cięciwę i puścił. Pocisk pognał z prędkością 10 mach zmieniając miecz w czerwoną kometę. Herakles zrobił unik i pocisk minął cel, ale nie na długo. Błyskawicznie zmienił tor lotu i wbił się w plecy z tyłu. Przebił się na wylot zostawiając wielką dziurę w miejscu serca.

Obudziłem się. Teraz to coś nowego. Ten sen był taki realistyczny, ale te bronie. Były niesamowite. Wstałem i skoncetrowałem się na Ożenionych Mieczach. Dla mojego największego zaskoczenia te dwie bronie zmaterializowały się. Znałem całą ich historii i dlaczego otrzymały taki tytuł. Spróbowałem też zmaterializować dwie pozostałe, ale czułem, że im coś brakuje. A niech stracę.

-I am the bone of my sword.- po wypowiedzeniu tych słów wypełniła mnie moc i pomyślałem o Caladbolgu i on też się zmaterializował. Pomyślałem o zmodyfikowanym Mieczu Fałszywej Spirali i się zmienił w Caladbolg II. Zdematerializowałem miecz. Czas na drugi etap.

-Steel is my body and fire is my blood.- moje ciało weszło automatycznie w o wiele potężniejszą formę Wzmocnienia. Wszystkie zmysły wyostrzyły jeszcze bardziej. Mogłem usłyszeć jak para kotów ze sobą walczy z kilka ulic dalej, a mój wzrok jest o wiele lepszy niż przy zwykłym Wzmocnieniu. Teraz widzę jak śpią gołębie na kablu energetycznym trzy kilometry dalej. Skoncentrowałem się na ostatnim mieczu. Ogar z Czerwonych Równin ukazał mi się. Dobra jeśli te bronie mogłem wezwać to spróbujmy z Nine Lives. Ku memu zaskoczeniu też się pojawił. Dobra, co się ze mną do jasnej cholery dzieje? Od tej walki z Yuumą moje ciało stało się o wiele silniejsze. Sprawdzałem siebie Analizą Strukturalną. Mogę spokojnie powiedzieć jakby ktoś wymienił materiał mojego ciała na coś o wiele większym potencjale. Z łatwością bym ją pokonał gdybyśmy się zmierzyli jeszcze raz. Do tego nikt nie pamięta o Amano Yuumie. Dzwoniłem pod numer który mi podała i odpowiada sygnał, że takiego numeru nie ma. Nawet poszedłem do szkoły z której pochodził mundurek w jakim była to samo. Ise nawet powiedział, że może to mi się przyśniło. Jasne to jak mądralo wytłumaczysz zmiany w moim ciele? A co do snów to nie wiem. Może to przebłyski przyszłości? Nie to coś innego. Zacznijmy od początku. Pierwsza linijka tego pojawiła się kiedy byłem w niebezpieczeństwie i zmaterializowałem Excalibur Destruction. Chwila. Skąd znam tą nazwę? Dobra spróbujmy go zmaterializować. Pojawił się w moich rękach. Jasna cholera ojciec Iriny był właściciele jednego z siedmiu odłamków Excaliburu. Ta broń może zadać olbrzymie zniszczenia, ale także może zabić Diabły i Upadłe Anioły po zranieniu. Excalibur uznaje mnie za Diabła, ale jego Święta Moc nie może mnie zranić. Jestem Diabłem. To chyba wyjaśnia dlaczego moje ciało ma jeszcze większy potencjał niż jakikolwiek człowiek. Skoncentrował Analizę Strukturalną jeszcze bardziej. Wyczułem w moim ciele sześć przedmiotów. Pięć z nich to figury szachowe, a dokładnie Pawn. Evil Pieces? Możliwość reinakrowania człowieka w diabła. Ten kto mnie reinkarnował … Chyba sobie żartujecie. Rias Gremory jest moim King. Dobra to dla mnie za wiele. Skoncentrujmy się na ostatnim przedmiocie. Avalon, Daleka Utopia. Walczę z upadłą anielicą i Rias Gremory reinkarnuje mnie w Diabła. W snach widzę jak starsza wersja mnie tłucze się z Greckim bohaterem i pół-bogiem, Heraklesem. To jeszcze w moim ciele jest umieszczona pochwa Excaliburu należąca do Arturi Pendragon. Na dodatek Król Artur był kobietą. To wyjaśnia moją niezwykłą regenerację przy Auto-Wzmocnieniu. Avalon mógł zregenerować każdą ranę. Małe draśnięcia mógł zasklepiać w kilka chwil a poważniejsze rany w kilka godzin. Mógł powstrzymać starzenie, ale to działało jeśli to był oryginalny właściciel. Może przez to, że cały czas jest w moim ciele częściowo aktywowało pasywną regenerację. Nie jest tak potężna jak przy Arturii, ale to wystarczy. Nie mogłem już spać w nocy jestem bardziej aktywny niż w dzień to chyba efekt uboczny stania się diabłem. Przecież to istoty nocy. Jutro skonfontruje to z Gremory-senpai. Prze resztę nocy rozmyślałem o wzgórzu mieczy.

-I am the bone of my sword.- od razu moje ciało weszło w stan Wzmocnienia. Obserwowałem Gremory-senpai. Lepiej poznać wroga za nim się z nim skonfrontuje. Rias Gremory socjalizuje się z Himejima Akeno, Toujou Koneko i Yuuto Kibą. Ta trójka na pewno jest diabłami. Udało mi się użyć na nich niepostrzeżenie Analizy Strukturalne. Akeno ma Queen, Koneko Rook, a Kiba Knight. Ich zdolności są różne, ale nie niezwyciężone. Pomyślmy. Knight ma niezwykła szybkość, ale wadą tego jest brak obrony. Rook jest w świetny w obronie i ataku, ale jest zbyt wolny. Queen to najbardziej zbalansowana z Evil Pieces. Łączy w sobie najlepsze cechy Knight, Rook i Bishop. W walce z Kibą musiałbym użyć obu linijek Arii. Wtedy bym miał zdolności porównywalne do Queen, ale będę wciąż Pawn przed Promocją. Więc pokonanie go nie będzie problemu. Z Koneko wystarcz, że będę daleko. Wtedy będę mógł użyć Caladbolg II z ograniczonym polem wybuchu lub walczyć w zwarciu z Nine Lives. Akeno będzie trudniejszym przeciwnikiem, ale to da się rozwiązać Hruntigiem. Jeśli jakoś zrobi unik przed Ogarem z Czerwonych Równin, to nie uniknie powracającego pocisku. Prze kilka następnych godzin obserwowałem ruchy tej czwórki. Zebrali się w Starym Budynku Szkolnym. Szlag, mała przestrzeń. Będę zmuszony walczyć tylko z Kanshou i Bakuyą. Powoli kierowałem się w stronę Starego Budynku Szkoły. Kiedy wkroczyłem pierwsze co mnie uderzyło to, że jest wysprzątane. Wzmocniłem moje uszy by ich zlokalizować. Drugie piętro. Cztery głosy. Powoli kierowałem się do źródła rozmów. Zaalarmowało mnie to, że mówią o mnie, ale to nic. Mentalnym rozkazem przywołałem Ożenione Miecze i użycie mojej Arii. Byłem przed drzwiami gdzie dobiegają odgłosy. Usłyszałem, że mają dzisiaj mało zgłoszeń. Ciekawe. Mówią teraz o Isseiu. Ma co? Sacred Gear? Więc Upadłe Anioły będą go próbowały zabić tak samo jak mnie. To źle. Zmiana planów idę szukać Ise, później sobie pogadamy Gremory-senpai. Wycofałem się bezszelestnie z budynku. Byłem już poza terenem szkoły i pognałem na pełnym Wzmocnieniu poszukać Ise.

W Starym Budynku Szkolny kilka chwil później.

-Koneko-chan, co się stało?- spytał się Kiba patrząc na nią. Ona nie odrywała oczu od drzwi.

-…..Ktoś był przed chwilą za drzwiami.-odpowiedziała. Wszyscy stali jak wryci.

-Kto to był?- Rias była zaniepokojona. Ktoś ich podsłuchiwał i tej osoby nie wyczuli.

-…..Nie wiem, ale ten ktoś obserwował nas przez prawie cały dzień.

-Pewnie chłopcy i dziewczyny z innych klas. Wiesz nasi fan.- dorzuciła Akeno z uśmiechem, ale jej oczy ukazywały zaniepokojenie.

-…..To nie byli żadni zboczeńcy. Ten wzrok był inny. Skalkulowany. On nas analizował.- to już było niepokojące.

-Kiedy ta osobą odeszła?- spytała się Rias.

-…..Kiedy zostało wspomniane, że Hyodou Issei może być zagrożony ze strony upadłych.

-Więc uznał, że Issei jest większym priorytetem niż my.- stwierdziła Akeno- Jak przyjaciel.

-Szlag chyba wiem kto to był.- nagle Kiba się zerwał.

-Kto?- Rias była zaalarmowana.

-Emiya Shiro, on jest przyjacielem Isseia.- wszyscy nagle stanęli jak wryci- Możliwe, że to on nas obserwował. Niech to. Założę się, że wszyscy dziś na niego napotkaliśmy przez „przypadek"

-Kiba-kun chyba masz rację. Ja go dziś spotkałam.- powiedziała Akeno.

-….Ja też.

- Musimy szybko ich znaleźć.- powiedziała Rias patrząc na resztę.

-Boisz się, że twój nowy Pawn zginie?- spytała się poważnie Akeno.

-Nie o to, a raczej co zostanie z tego Upadłego Anioła jeśli ich nie znajdziemy.

-Co masz na myśli Buchou?- spytał się Kiba.

-Kiedy zostałam przywołana w miejsce gdzie leżał umierający Emiya. Prawie cały teren wyglądał jak po bitwie.- wytłumaczyła.- A Amano Yuuma nie wyszła z tej potyczki bez szwanku.- cała trójka teraz była pod wielkim wrażeniem umiejętności Emiyi Shirou.

- To ich szybko znajdźmy. Buchou ty lepiej pozostań tutaj jeśli Issei-kun wezwie cię. My poszukamy Emiya-kuna.- na te słowa wszyscy się zgodzili.

Z Shirou.

Gnałem na złamanie karku by odnaleźć Isseia. Szlag gdzie on jest. Zacznijmy od domów tych idiotów. On zawsze pilnował ich by nie zrobili nic głupiego publicznie. Motohama mieszka bliżej stąd. Kiedy tam dobiegłem zobaczyłem przez okno jak Motohama i Matsuda gadają, że Issei nie jest taki jak oni. Szlag więc już wyszedł. Niech pomyślę najkrótsza droga stąd do jego domu. Dobra dalej biegnę. Po chwili wyczuwam jakąś barierę. Ta sama moc jak u Yuumy używała tych Świetlnych Włóczni. Pognałem w tamtą stronę jeszcze szybciej. Jeśli zaraz nie użyje Arii to porozrywam sobie ścięgna, a Avalon mnie nie zregeneruje na czas.

No szybciej. Usłyszałem jak ktoś biegnie. Ucieka przed czymś, a ja wiem przed czym. Prized Upadłym Aniołem. To nie Yuuma, ale ktoś inny. Nie szkodzi. Jeśli chcesz mi zabić kumpla to twoje życie jest skreślone. Po chwili bieg ustał i poczułem metaliczny słodki zapach. Zapach, który dobrze znam. Krew. Materializuje Kanshou i Bakuyę. Obydwa miecze pojawiają mi się w obu dłoniach jak starzy przyjaciele. Widzę starszego gościa w ciemnym płaszczu i parą czarnych skrzydeł stojącego nad kimś. Tym kimś był Issei. Jeszcze żyje. Posłałem Kanshou wprost w upadłego. Wyczuł pędzący czarny dysk i zrobił unik materializując w prawej dłoni włócznie światła. Szybko zablokował cios, który szedł brzuch. Uśmiechnął się z politowaniem.

-Myślisz że ta sztuczka coś ci da diable?- powiedział znudzony. Chyba nie wiedział dlaczego te miecze są nazywane Ożenionymi Mieczami.

-To jesteś głupszy niż na to wygląda.- rzuciłem z sarkazmem. Spojrzał na mnie jakbym bredził. W tej chwili Kanshou wbił się w odsłonięte plecy anioła. Dlatego je tak nazywają, bo zawsze znajdą siebie nawzajem gdy je rozdzielisz. Krzyknął ze zdziwienia i bólu. Nawet zamroczony bólem ten koleś mógł racjonalnie myśleć. Zignorował ból gdzie miał wbity miecz i wezwał kolejną włócznie w drugiej ręce. Jeśli myślisz, że dam się nabrać na tą sztuczkę jeszcze raz to bardzo się mylisz.

-I am the bone of my sword.- wyrecytowałem Arię i błyskawicznie złapałem go za nadgarstek by nie wyprowadził ciosu. To go musiało zaskoczyć. Próbował wyszarpać się z uścisku, ale nie mógł. Jakby moja dłoń była ze stali. Bo była. Efektowniejsze Wzmocnienie i ciało diabła równa się mieszanka wybuchowa dla przeciwników. Jedną ręką muszę trzymać blok, a drugą trzymam jego nadgarstek. Jesteśmy w impasie. Co tu zrobić? No tak dlaczego by nie. Raz się udało, a po drugie jestem ciekaw jakie będą tego efekty. Zebrałem siły i odepchnęłem go z całej isły. To go wyprowadziło z równowagi, a Kanshou już się zdematerializował z rany jak i Bakuya w mojej ręki. Zamachnąłem się nogą i z całej siły uderzyłem. Nie ma to jak porządny kopniak w brzuch. Odleciał na ładne kilkanaście metrów, aż nie zatrzymał się boleśnie na drzewie. Przez wzmocnione uszy usłyszałem odgłos łamanych kości. Naprawdę mieszanka wybuchowa. Cholera zapomnialem o Isseiu. Szybko się odwróciłem. Nad Ise stała Rias Gremory.

Z Rias.

Kiedy zostałam przywołana ujrzałam niezwykłą scenę Emiya Shirou siłował się z upadłym aniołem w zwarciu. W prawej ręce trzymał chińskie pian-dao, które wyglądała jak połówka symbolu Ying-Yang. Żadna normalna broń by nie przetrwał kontaktu z włócznią światła Po chwili czarny dysk wbił się w plecy upadłego. To było drugie czarne pian-dao. Usłyszałam krzyk bólu i zaskoczenia. Nawet w takim stanie upadły zmaterializował nową włócznie by wbić ją w odsłonięte miejsce na ciele Shirou.

-I am the bone of my sword.- usłyszałam, a jego ręka wystrzeliła niczym błyskawica łapiąc za nadgarstek upadłego anioła. Obaj walczyli o dominację, aż Shirou nie kopnął go z całej siły. Upadły przeleciał z kilkanaście metrów z dużą szybkością, aż nie zatrzymał się boleśnie na drzewie. Dziw że drzewo jeszcze stało. To wyglądało jakby użył Promocji by wejść w Rook bez mojej zgody. Co oznacza „I am the bone of my sword"? Tak wiele pytań i tajemnic teraz krąży wokół mojego nowego sługi. Po chwili odwrócił się i zobaczył mnie nad Isseiem. Nie miał zadowolonej miny.

Z Shirou.

-Co tu robisz Gremory-senpai?- zapytałem się tak lodowym i bez emocji głosem, że wszystko wokół ucichło nawet Rias Gremory. Była przerażona. Nie dziwie się, właśnie zmasakrowałem upadłego anioła bez żadnych zahamowań

-Chcę go uratować.- odpowiedziała szybko

-Tak jak mnie?- rzuciłem patrząc na nią. Ona na wyraz moich oczu wzdrygnęła się.

-To jedyny sposób, on jest śmiertelnie ranny jak ty wtedy.- dobra tu mnie ma. Cholera, ale ona nawet nie zapytała się o to, czy tego w ogóle chcę?

-Wiecie? Jak chcecie się spierać w tej chwili, to pójdźcie gdzieś dalej bym mógł umrzeć w spokoju. – odezwał się nagle Issei. Jego głos aż cieknął sarkazmem, Przepraszam, że zapomniałem o tobie stary kumplu. Dobra, szybka ocena sytuacji. Issei oberwał w jamę brzuszną i stracił dość dużo krwi. Na Korzeń jeśli on nie otrzyma szybkiej opieki medycznej będzie martwy w ciągu co najmniej kilku minut, a najbliższy szpital jest ładne kilka kilometrów stąd. Jedynym wyjściem z całej tej sytuacji to pozwolić Gremory na reinkarnowanie go w diabła.

-Ise to ci się nie spodoba.- spojrzał na mnie –Jedynym sposobem na uratowanie cię jest sposób Gremory-senpai, ale jest jeden haczyk.

-Jaki?- spytał się słabo. Ma niewiele czasu.

-Będziesz reinkarnowany w diabła.- popatrzył na mnie jak na wariata.

- To prawda.- odpowiedziała Gremory i na potwierdzenie tego z jej pleców wyrosła para nietoperzych skrzydeł. Chyba teraz wierzył, bo prawie mu oczy wyszły z orbit.

-Dobrze, zróbcie to. – wreszczie się zgodził. Stanoła nad nim i wyjęła sześć Evil Pieces. Trzy Pawn, jeden Rook, jeden Bishop i jeden Knight.

-Zobaczmy.- położyła najego piersi najpierw Knight potem Bishop po nim Rook. Żadne z nich nie zareagowały. Wreszcie Pawn zareagował, ale coś się z nim stało. Stał się inny.

-Więc masz wartoś jednego Pawn i to na dodatek Zmutowanego. W ciągu kilku dni mam dwie sługi, które są Pawn i do tego obaj Zmutowane. Fufufufu. Niebywałe.- Evil Pieces trzymała nad jego klatką piersiową. – Rozkazuję ci w imię Rias Gremory. Ciebie Hyodou Issei wskrzeszam z powrotem do życia i odradzam jako diabła. Ty jesteś mym „Pawn", powróć do życia w chwale.- zakończyła i figura wsiąkła w niego, a rana na brzuchu zaczeła szybko regenerować się. Po kilku minutach już znikneła. Usiadł z trudem. Wciąż był osłabiony od tej utraty krwi. Pomogłem mu wstać i podtrzymałem go za ramię gdy zachwiał się. Odwróciłem się do Gremory.

-Chyba masz coś do wytłumaczenia Gremory-senpai. – odezwałem się poważnym głosem.

-Jutro pośle po…

-Wiem gdzie mieści się Klub, Gremory senpai.- wtrąciłem się. -Jutro z Ise przyjdziemy tam po lekcjach. – poinformowałem ją głosem, który nie życzy sobie sprzeciwu. Miała minę, że to pierwszy raz gdy ktoś się do niej tak odzywa. Nagle usłyszałem szelest od strony gdzie leżał nieprzytomny upadły, a raczej już nie. Rozprostował skrzydła i ruszył ku górze. Był z 50 metrów od nas gdy się zatrzymał. Mądrze, ale to by mu się upiekło gdyby nie jedna rzecz. Teraz dysponuje bronią daleko dystansową.

-Ty śmierdzący diabłe.- wydarł się. Oj, czy za słabo cię kopnąłem? Nie bój się zaraz poprawimy. – Jestem Upadły Aniołem Donnasiegie. Znaj me słowa robaku gdy odzyskam pełnię sił zabiję cię, a do tego całą twoją rodzinę!- po tym zaczął szybko odlatywać na zachód. Ten drań, co chciał? Groźby pod moją osobę to zrozumiem, ale grozić mojej rodzinie. Nie wyjdziesz z tego żywy. Przekazałem Isseia Gremory-senpai. Gdy Ise ujrzał moje oczy, przeraził się.

-Już po tym idiocie.- stwierdzil bez ceregieli. Gremory popatrzyła na niego. –Senpai. Gdy grozisz mu, to ci nic nie zrobi. Grozisz komuś z jego rodziny lub przyjaciół możesz już modlić się by cię nie dorwał.- wytłumaczył. Jakbyś wiedział. Chciałem go zostawić przy życiu, ale już przekroczył niepisaną zasadę. Więc musi zapłacić za to. Jasna cholera, kiedy stałem się taki żądny krwi.

-I am the bone of my sword.- moje ciało auomatycznie w Wzmocnienie. Zmysły się wyostrzyły. W lewej ręce zmaterialiował się czarny łuk. –Steel is my body and fire is my blood. –wyrectowałem kolejną linijkę mojej Arii. Już miałem w głowie obraz jednego miecza, który na pewno dokończy sprawę. W prawej dłoni zmaterializował się Hruntig. Umieściłem go na cięciwie i napiąłem. Kiedy chodziłem do Klubu Łuczniczego w gimnazjum opanowałem do perfekcji styl Kyushuu. Niektórzy z tego Klubu chodzą wraz ze mną do Akademi Kuoh. Dlatego mnie zawsze proszą bym wstąpił do nich na ponownie, ale ja tylko trenowałem ten styl tylko z jednego powodu. Tym powodem jest filozofia, a trafianie do celu za każdym razem to tylko efekt uboczny. Zaczełem wykonywać wszystkie ważne kroki Kyushuu. Donnasiege dla zwykłego łucznika byłby już poza zasięgiem, ale nie dla mnie. Widzę go nawet z półtora kilometra. Wszystkie warunki spełnione i puściłem cięciwę. Hruntig osiągnął prędkość porównywalną z mach 10 zmieniając się pocisk czerwonej energii. W ułamku sekundy Ogar z Czerwonych Równin dosięgnoł swej ofiary. Był tak pewny siebie, że uciekł pozwoliło mu to opuścić gardę. Miecz przebił się wprost przez jego serce. Oczami wyobraźni widzę jak ma minę zaskoczenia i przerażenia na widok ziejącej dziury, gdzie powinno być jego serce. Jeszcze chwilę tam był i po chwili rozpadł się w pył. Zdematerializowałem łuk i pozwoliłem by działanie Arii ustało. Odwróciłem się by pomóc zabrać Isseia od Gremory. To co zobaczył całkiem interesujący widok. Chyba jedyny z naszej szkoły zobaczyłem Rias Gremory, jedną z „Dwóch Wielkich One-sama" uosobienie piękna i elegancji stojącej przedemną z rozdziawioną buzią. Spojrzałem się na Ise. On to miał klasyczną minę „opadniętej kopary". No chyba oboje złamałem moim małym pokazem. Chyba czas otrząsnąć ich z tego stanu. Jeszcze zostaną tu całą noc, a rodzicom Isseia nie będę kłamał gdzie jest.

-Może byście zamknęli swoje usta.- powiedziałem wyrywając ich z szoku.

Z Rias.

-I am the bone of my sword. – ponownie usłyszałam te dziwne słowa. W lewej dłoni zmaterializował się długi czarny łuk. –Steel is my body and fire is my blood. –z jego ust wypłynęły kolejne słowa, a w prawej pojawił się czarny miecz. Ta broń była długa wyglądała jak olbrzymi szpikulec z okrągłą głownią. Najbardziej charakterystyczną cechą tego miecza były mniejsze ostrza, które oplatały go na środku. Nałożył miecz na cięciwę i naciągnął. Przybrał pozycję. To było Kyushuu. Japoński styl łucznicy o którym opowiadał mi kiedyś Souji. Chwilę tak stal i nagle strzelił. Miecz pognał błyskawicznie i zmieniając się w czerwoną kometę w stronę uciekającego upadłego. Trafił swój cel. Chwile anioł tam był i po chwili znikł. Co to za miecze? Skąd je miał? Czy to Sword Birth? Nie on jest teraz diabłem, a te bronie nie były demonicznymi mieczami. Na dodatek te dziwne słowa? Czy to jakieś zaklęcie? Co najważniejsze, Emiya pokazał wiele cech Knight, a zareagowały tylko Pawn. Co się w 4 Mao dzieje?! W mojej głowie wyskakują co raz to więcej pytań, ale nie było na nie żadnych odpowiedzi.

-Może byście zamknęli swoje usta.- powiedział wyrywając mnie z zamyślenia i nie wiedziałam, że cały czas mam otwarte usta ze zaskoczenia.

Z Isseiem.

Szczęka mi opadła gdy Shiro wypowiedział jakię słowa i nagle w lewej ręce miał olbrzymi łuk, a w prawej miecz/strzała. Nałożył ten pocisk na cięciwę i naciągnoł. Stanoł w pozycji do strzału. Chyba nie myślisz, że trafisz tego anioła z takiej odległości? Wystrzelił. Nie mogłem uwierzyć. Miecz/strzała zmieniła się w czerwony pocisk i błyskawicznie dosięgneła anioła. On trafił cel z odległość półtra kilometra. Mój mózg tworzył najróżniejsze teorie na ten temat. Najpierw jakiś staruch z czarnymi skrzydłami chce mnie zabić bo mam jakiś Scred Gear. Po tem jak leże i umieram pojawia się Shiro i zaczyna z nim walczyć. Pojawia się Gremory-senpai i dowiaduje się, że jedyny ratunek dla mnie to reinkarnacja w diabła, a teraz to.

-Może byście zamknęli swoje usta.-słowa Shiro wyrwały mnie z stanu zamyślenia i szybko zamknełem usta. Dziadku w co ja się wpakowałem.

Z Shiro

Popatrzyłem się na nich. Mieli wiele pytań, a teraz nie miałem na to już sił. Jestem zmęczony. Bieg tutaj, walka z Donnasiegiem, rozmowa z Rias i jeszcze użycie Hruntiga. Chcę tylko jednego iść do domu i pójść spać. Popatrzyłem na nich. Westchnąłem.

-Jutro porozmawiamy. –powiedziałem patrząc się Ise –A ty lepiej idź do domu bo twoi rodzice będą się martwić. – tylko popatrzył się na mnie i uznał, że chyba lepiej posłuchać się mnie. Szybko pognał w stronę swojego domu. Gremory patrzyła się na mnie jakby chciała wyjaśnień natychmiast. Odwróciłem się bez ceregieli i poszedłem w stronę swojego domu zostawiając ją samą. Myślicie, że jestem bez serca. Nie po prostu ma jakiś sposób by powrócić do domu szybko. Po 20 minutach wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem było pójście pod prysznic, a potem położyłem się do łóżka i natychmiast byłem w ramionach Orfeusza.

Na drugi dzień

-Obudź się! Obudź się! Jeśli się nie obudzisz to cię posiekam!- zbudziłem się i pierwsze co zrobił to zastanowiłem, czy przez błazenady Ilyi nie zwariuję Już miałem wstać poczułem, że coś jest nie tak. Poczułem coś miękkiego i ciepłego. Podniosłem kołdrę i ujrzałem nagą Gremory, która była wtulona w moje ramię. Mój mózg chwilowo się zwiesił. Wreszcie moje zmysły wróciły do mnie. Natychmiast wyskoczyłem z łóżka. Ten nagły ruch ją obudził. Usiadła i przeciągnęła się. Spojrzała na mnie.

-Doberek! –powiedziała z uśmiechem. Czuje już nadchodzące bóle głowy. Spojrzałem na nią poważnie.

-Co tu robisz Gremory-senpai? –spytałem się.

-Nie chciałam iść całej drogi do domu więc uznałam, że tak blisko mieszkasz to przenocuje u ciebie. –mówiła jakby to było najoczywistsze na świecie. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły i stała tam uśmiechnięta Ilyia.

-Pobudka, Oni-chan! -krzyknęła wesoło Ilya. Po chwili zauważyła, że mnie nie ma w łóżku tylko Gremory-senpai naga, a ja stałem obok. Wryło ją natychmiast. Tak ból głowy murowany już z samego rana.

-Dzień dobry. –przywitała się Gremory jakby nigdy nic. A ja tylko odliczałem. 3…2…1…

-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach! –wydarła się moja młodsza siostra zamykając za sobą drzwi. Usłyszałem tupot stóp –Mamo! Tato! Shiro ma dziewczynę! –To nie był już ból głowy. Tylko MIGRENA! Spojrzałem na Gremory, która wyglądała na rozbawioną całą tą sytuacją i tylko westchnąłem.

-Gremory-senpai. –zwróciłem się do niej. –Możesz się ubrać. – wyszedłem załagodzić całą sytuację i przygotować się na docinki ze strony rodziców kiedy zobaczą Rias Gremory.

Szedłem do szkoły wraz z Gremory-senpai. Cale śniadanie było jednym Wielkim Koszmarem. Ilya nie mogła się powstrzymać i zaczęła Rias mówić różne wstydliwe rzeczy. Naprawdę ona jest „Siostrą z Piekła Rodem". Rodzice też za bardzo nie pomagali. Mama od razu zapytała nas kiedy będzie babcią, a ojciec o mało mi nie rozpoczął „Rozmowy". Myślałem, że się spalę ze wstydu z tego powodu. Na szczęście Gremory użyła swoich mocy i wszystko się uspokoiło. Dobra będę musiał się tego nauczyć. Cholernie przydatne. Kiedy przechodziliśmy prze bramę szkoły wszyscy popatrzyli się na nas z niedowierzaniem.

Natychmiast wybuchła wrzawa.

-Nie wierze, Gremory-onesama idzie wraz z Emiyą! –krzyknęła któraś z klas drugich.

-Niech to! Ja chciała się z nim umówić! –jakaś dziewczyna zawołała. To coś nowego.

-Shiro jesteś bogiem! –krzyknął jakiś chłopak.

-ZDYCHAJ EMIYA! –wydarła się „Dwójka Zboczeńców" i kilku jeszcze chłopaków. Tylko Issei spojrzał się na mnie pytająco. Tylko spojrzałem i zrobiłem nieme „Na dachu ci wszystko wytłumaczę.". Zrozumiał i pokiwał głową. Szedłem razem z Gremory i kiedy mieliśmy iść na swoje zajęcia powiedziała „Wyślę kogoś po waszą dwójkę kiedy lekcję się skończą.". Chyba zapomniała, że wiem gdzie jest ich siedziba, ale dałem sobie spokój z tym.

Lekcję nareszcie się skończyły i nasza klasa zbierała się do wyjścia. Po pierwszej lekcji wraz Isseiem spotkaliśmy się na dachu. On tylko jedno zrobił. Leżał na ziemi i lał się ze śmiechu. Myślę, że zabije idiotę. Kiedy się uspokoił i zobaczył moją minę chyba sobie przypomniał co zrobiłem z Donnasiegiem. Natychmiast był biały jak kreda. Nagle z korytarza dobiegały krzyki i piski dziewczyn. Drzwi się otworzyły. Stał tam Książe naszej szkoły, Yuuto Kiba.

-Hyodou i Emiya, Buchou przysłała mnie po was. –powiedział beztrosko. Wszystkie dziewczyny naglę zamilkły i po chwili darły się niemiłosiernie. Na Korzeń. Zelrecht, kimkolwiek jesteś obwiniam cię za to.

Gdzieś w innym świecie.

Przy biurku siedział starszy mężczyzna (jak wiecie jak wygląda Zelrecht to nie muszę go opisywać), który naglę kichnął. Jego uczennica Tohsaka Rin spojrzała się na niego.

-Znów ktoś ciebie za coś obwinia. –stwierdziła Rin.

-O dziwo czuję, że to tym razem nie moja wina.- Rin tylko na niego spojrzała.

-Taa jasne, a mam ci przypomnieć jak zamieniłeś osobowość mojego Shiro na Archera z Piątej Wojny?

-Hej, to nie była moja wina! To samo się stało! –spojrzenie Rin mówiło jedno „Nie wierzę ci!". Zelrecht podszedł do kąta i zrobił klasyczne EMO. Teraz wiedział jak się czuł chłopiec, który ostrzegał przed bandytami gdy mu nikt już nie wierzył.

Z powrotem z Shiro.

Naglę poczułem ogromną satysfakcje związaną z Zelrechtem. Kiba prowadził mnie i Ise do starego budynku szkoły. Po drodze dziewczyny nas obgadywały. Najbardziej oberwało się Isseiowi. Z powodu tego, że zadawał się z tymi dwoma idiotami. Dobra to już lekka przesada. Nie mylcie tego z MC. Kiedy doszliśmy do celu miałem już całkiem niezły ból głowy. Prowadził nas do pomieszczenia gdzie wczoraj odbywała się rozmowa na temat upadłych aniołów, które miałyby zlikwidować Isseia. Za nim weszliśmy powstrzymałem Ise przed wejściem. Spojrzał się na mnie pytająco.

-Ktoś tam bierze właśnie prysznic. –odpowiedziałem. Nawet bez Wzmocnienia moje zmysły były wyostrzone. Kiba spojrzał się na mnie ze zdziwieniem

-A ty skąd wiesz, że tam jest prysznic i jest ktoś pod nim? –zapytał się blondyn.

-Mam bardziej wyostrzone zmysły, nawet bez Wzmocnienia. –odpowiedziałem.

-Wzmocnienia? –cholera zapomniałem, że ja tylko o tym wiem.

-Spytam się tak. Czy diabły wiedzą o istnieniu magii? –teraz Ise spojrzał się na mnie z ciekawością.

-Tak.

-Kiedy byłem mały odkryłem, że potrafię używać magii. Jedną ze zdolności jaką odkryłem było Wzmocnienie. Mogę wzmocnić dany przedmiot do takiego stopnia, że ma wyższe parametry niż powinien. Np. Mogę wzmocnić tak nóż, że by przeciął z łatwością stalową blachę. –tłumaczyłem, a on patrzył wraz z Isseiem z podziwem. – Ale jest jeden mankament. Gdy za bardzo wzmocnię jakiś przedmiot, może stać się bardzo niestabilny. Wtedy Wzmocnienie przeobraża się w Złamanie. Broń ta może wyrządzić olbrzymie szkody. Gdy zmienię na przykład nóż Wzmocnieniem w Złamanie staje się bombą, która w kontakcie z przeciwnikiem wybucha. –blondyn patrzył na mnie jak na jakiegoś boga i to mnie przerażało.

-A co z Wzmocnieniem zmysłów o którym wspominałeś.

-Mogę wzmocnić zmysły by lepiej słyszeć, czy widzieć, ale najbardziej się to przydaje się gdy wzmacniasz całe ciało. Mogę wtedy biec szybciej, siła wzrasta kilkokrotnie, a skóra staje się niczym stal. –Kiba aż się ślinił na ten temat. No tak to idealna zdolność dla Knight.

-Nauczysz mnie tego? –tego się spodziewałem.

-Mogę, ale musisz uważać. Wzmocnienie to obusieczny miecz. Gdy przesadzisz może cię nieźle połamać. Wiem bo sam to poczułem na własnej skórze. Chcesz się tego nauczyć? –on tak szybko pokiwał głową przysiągłbym, że zaraz mu odpadnie. –Dobra najpierw musisz nauczyć czegoś co nazywam Analizą Strukturalną. Jak sama nazwa wskazuje analizuje strukturę danego przedmiotu. Musisz najpierw…- zacząłem mu tłumaczyć najważniejsze kroki tej techniki, a on spisywał notatki w raz z Ise w tempie ekspresowym. Kiedy skończyłem wytłumaczyłem im dlaczego ta umiejętność jest przydatna dla Wzmocnienia.

-Kiba jak bardzo anatomia diabłów różni się od zwykłych ludzi? –spytałem się.

-Niczym. Jeśli jesteś reinkarnowanym diabłem z człowieka to nic. Masz tylko wyższe parametry od zwykłego człowieka. –po tym wyjaśnieniu podałem kilka dobrych książek na temat anatomii człowieka.

-Po co nam takie książki?- spytał się tym razem Ise.

-Dlatego, że ułatwi wam to Wzmocnienie. A używanie Analizy jest kilka razy bardziej żmudne jeśli nie będziesz miał wiedzy na temat własnego ciała i zmniejszy to ilość urazów, które mogą was spotkać. –to prawda najwięcej złamań lub rozerwanych mięśni miałem z powodu braku wiedzy na temat własnego ciała. Wytłumaczyłem im też jaką precyzję trzeba mieć do wykonania Wzmocnienia, aż do Pasywnego Wzmocnienia.

-Pasywne Wzmocnienie? –obaj się zaciekawili.

-Tym częściej używacie Wzmocnienia tym bardziej wasze ciała reagują na zagrożenie. Np. Walczycie z wrogiem, a z tyłu chce was zaatakować kolejny. Kiedy ten drugi atakuje ciało automatycznie Wzmacnia miejsce gdzie nastąpi atak. –mieli jadaczki aż na podłodze.

Byłem tak wciągnięty tłumaczeniem im aspektów tych technik, że nie zauważyliśmy Rias Gremory, Himejima Akeno i Toujou Koneko słuchających mojego wykładu.

-Wiecie jak chcecie dalej tak rozmawiać to idealnie do tego pasuje dobra herbata. –odezwała się za mną Akeno. Cała nasza trójka podskoczyła na jej głos. Powiem to tak cholernie głupio się czuliśmy.

-Witajcie z w Klubie Okultystyczym. –obwieściła Gremory.

-Diabły, które interesują się okultyzmem? –zapytałem się zaintrygowany.

-Klub jest tylko przykrywką, a okultyzm to moje osobiste hobby. –wytłumaczyła Gremory.

-Proszę o to herbata. – powiedziała Akeno podając mi i Isseiowi filiżanki z herbatą. Spojrzałem na Kiba, który wyglądał jakby miał wczesną gwiazdkę. Mój wzrok powędrował na szkolną maskotkę. Siedziała spokojnie jedząc Youkan i przyglądając się mnie intensywnie. Spojrzałem na Rias. Ona siedziała rozmyślając. Wreszcie spojrzała na mnie i Isseia.

-Jak wiecie zostaliście reinkarnowani w diabły. –Ise tylko pokiwał głową. Ja miałem coś do powiedzenia.

-Wiemy o tym Gremory-senpai, ale mnie bardziej interesuje co innego. –ona tylko popatrzyła na mnie pytająco. – Dlaczego reinkarnujecie innych ludzi do waszego gatunku? Czy to możliwe, że coś was za przeproszeniem wytrzebiło?

- Dobre pytanie, a to odpowiedź. Masz rację coś nas wytrzebiło jak to ująłeś.- odpowiedział i zaczęła tłumaczyć przyczyny tego stanu. Wojna wybiła większość diabłów jak i anioły. Opowiedziała jak po ostatniej wojnie Ayuka Belzebub jeden z czterech Mao stworzył system Evil Pieces pozwalający na odtworzenie populacji. Trzeba przyznać niezły pomysł. Stworzyć system reinkarnacji na bazie szachów. Dzięki temu diabły mogły reinkarnować przedstawicieli różnych ras do swoich świt. Jak King`s zaczęli ze sobą rywalizować kto ma szybszego Knight, czy mocniejszego Rook doszło do niezłego chaosu. Co doprowadziło do stworzenia Rating Game. Dzięki tej grze diabły mogły podnieść swój status i swoich sług. Wytłumaczyła nam hierarchię reikarnowanych diabłów. Nowo reinkarnowane diabły są określane jako niskiej klasy tak jak ja, Issei i reszta po za Gremory. Następnie są diabły, które dostały dobre rekomendacje w czasie Rating Game lub w wykazać się na polu bitwy. Oba na razie nie wchodzą w grę. Po pierwsze Rias Gremory jest jeszcze za młoda by brać udział w oficjalnym Rating Game, a drugi sposób odpada z tego powodu, że nie ma wojny. Jedynym sposobem są zgłoszenia. Inaczej diabeł zostaje wezwany do klienta i spełnia dla niego życzenie. Każde życzenie ma swoją wartość. Nie to że zapłatą za to jest ludzka dusza. To już dawno zakazali u siebie. Jedyną formą zapłaty są albo pieniądze lub jakieś przedmioty, które mają jakąś wartość. Tym więcej zgłoszeń wykonanych i ich poziom trudność tym lepsze rekomendacje. Następnym rangą jest diabeł wyższej klasy. Diabeł czystej krwi, który urodził się w jednej z ocalałych 72 filarów. Rodzin, które zapoczątkowały istnienie Underworld. To też może być reinkarnowany diabeł, który został awansowany do tej klasy i się usamodzielnił. Ostatnią klasą jest Ultimate. Kiedy diabeł, najczęściej reinkarnowany może otrzymać w Underworld własne terytorium. Potem potwierdziła to co już wiem o Amano Yuumie. Nawet to było śmieszne widząc niedowierzającego Isseia. Jak ta anielica próbowała wymazać wszystko o niej ze zwykłych ludzi.

-Czym są Sacred Gear? –spytałem się. –Bo z tego powodu upadłe anioły wzięły nas na cel.

Dowiedziałem się, że Bóg z biblii stworzył je i dał ludziom. Jedynie człowiek lub półczłowiek. Więc zaatakowały nas tego powodu, że posiadamy jakiś który im zagraża.

-Teraz aktywujecie swoje. Najpierw zamknijcie oczy i pomyślcie o jakieś postaci dzięki, którą podziwiacie i wykonajcie gest lub ruch z nią związany. –wytłumaczyła. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie Wojownika z moich snów. Przypomniałem sobie jak stoi walczy z Heraklesem.

- Spirit and technique, -zacząłem w jego rękach zmaterializowały się Kanshou i Bakuya flawless and firm. –moje ciało, a tym bardziej lewa ręka zaczęły się nagrzewać - Our strength pierces the mountains, -widziałem jak wojownik w czerwieni ciska oba miecze w stronę herosa i ja także - Our swords splits the rivers. –zmaterializował kolejną parę i zrobił to samo co z poprzednią, zrobiłem to samo - Our names reach the imperial villa, -wojownik zaczął szarżować na olbrzyma - The two of us cannot enter heaven together, -schował oba miecze za siebie jak i ja - Crane Wing Three Realm! –wypowiedziałem i w raz z wojownikiem ciąłem Heraklesa. Otworzyłem oczy. Na mojej lewej ręce była czerwono-pomarańczowa rękawica z błękitnym kamieniem. Spojrzałem na Isseia. One też miał rękawice, a dokładnie parę. Tylko, że one były niebiesko-czarne. Klejnoty na nich były krwisto czerwone.

-Dziwne. –stwierdziła Gremory patrząc na moje, a potem na Isseia Gear. –Twój Shiro wygląda jak Twice Critical, a Isseia jak… nie na pewno to Power Eater. W nim według legendy został zapieczętowany jeden ze złych smoków. Nydghogga Pożeracza. –spojrzałem na mój Gear i nagle coś mnie tknęło. Użyłem na nim Analizy i o szczęka mi opadła.

-Chyba sobie jaja robicie! –krzyknąłem patrząc na niby Twice Critical. Wszyscy na mnie popatrzyli.

-…..co się stało senpai? –spytała się Koneko z ciekawością.

-To nie jest Twice Critical. –powiedziałem. Wszyscy się na mnie popatrzyli.

-Jak to nie jest? –to była Akeno.

-Właśnie użyłem na tym Analizy.

-Trudno uwierzyć w to.

-Założysz się Akeno-senpai. –rzuciłem jej wyzwanie. Co jak co ale nikt nie będzie się naśmiewał z moich zdolności.

-To powiedz mi kim jestem. –podszedłem i wziąłem jej rękę. Użyłem Analizy. Tu cię mam.

-Jesteś diabłem reinkarnowanym z pół człowieka. Dokładnie jesteś w połowie człowiekiem i w połowie upadłym aniołem. –to co powiedziałem jest prawdą. Natychmiast na twarzy Akeno pojawił się wyraz szoku i zaskoczenia. Na twarzach innych też był ten sam wyraz twarzy. –Teraz mi wierzysz czy mam mówić dalej?

-Nie. –szybko powiedziała i szybko odsunęła się odemnie. Kiba w raz Isseiem wyjęli niewiadomo skąd notatki i zaczęli notować.

-Łał! Po prostu łał. –stwierdziła Gremory. –Więc możesz mi powiedzieć co to za Gear?

-Boosted Gear, ale jeszcze jest uśpiony. –wytłumaczyłem.

-Boosted Gear i Power Eater. Jedne Longinus i jeden Gear bliski im mocą.

-Longinus? Włóczni, która przebiła bok Chrystusa?! –to teraz mnie zszokowało.

-Mój Gear jest bliski mocy tym Longinusom. –wymamrotał Issei. Gremory szybko wytłumaczyła mi i Ise czym my dysponujemy. Mój Gear miał moc zabicia cholernego Boga, a Issei ma porównywalny z Longinusami. Opowiedziała nam, że poza moim istnieje jeszcze 12 innych.

-Chcę, żebyście wstąpili do klubu Okultystycznego. –zaproponowała Gremory –I będziecie mieli w czasie zajęć klubowych realizować ogłoszenia. –spojrzała się na Ise –I może traficie na jakieś piękności. -

-Gremory-senpai proszę nie mylić mnie z tymi dwoma idiotami. Do tej pory zastanawiam się dlaczego bronie tych imbecylów. –powiedział zmęczonym głosem. No jeśli zadajesz się z takimi głąbami jak Motohama i Matsuda to zaczynasz mieć ich dość. Cały klub patrzył na niego jakby wyrosła mu druga głowa. Widać, że ocenili książkę po okładce. Książką tą był biedny Issei, a tą okładką byli Matsuda i Motohama. Oj, chyba zmieniają zdanie na jego temat. Pierwsza wstała Koneko i podeszła do Ise. Wykonała ukłon przepraszając swojego senpaia. Nawet Kiba przeprosił mojego starego kumpla. Zdematerializowałem mój Sacred Gear

I create over a thousand blades.

Znów ten głos i nowa linijka Arii. Co się na miłość Korzenia ze mną dzieje? Później będę się na tym zastanawiał, teraz co innego mam na głowie.

-Ja się zgadzam. –odpowiedziałem. To jedyne możliwe rozwiązanie. Spojrzałem na Isseia. On chwilę się zastanawiał i zgodził się także.

-To świetnie. –ucieszyła się Gremory. –Ale teraz w nazywajcie mnie Buchou.

Spotkanie szybko się skończyło. Issei pognał wprost do domu. Jutro mieliśmy otrzymać pieczęcie Rodu Gremory by zacząć już „diabelską robotę". Ja pozostałem jeszcze chwilę.

-Buchou. –zwróciłem się do Gremory. –Mógłbym o coś prosić.

-O co? –spojrzała się na mnie.

-Czy istnieją jakieś inne rodzaje magii? –zapytałem się.

-Tak, a co cię interesuje?

-Raczej chciałbym porównać jej rodzaje i wybrać jakieś, które by pomogły by mi dodać coś nowego do mojego asortymentu. –to prawda chciałbym sprawdzić i porównać rodzaje magii z moją. Może dzięki temu będę bardziej efektowniej używał mojej magii. Buchou chwilę pomyślała i poszła do drugiego pokoju. Po chwili wróciła niosąc cała stertę książek.

-To wszystkie książki jakie mam. –powiedziała kładąc je na stoliku. Szybko przejrzałem niektóre tytuły. Kilka były ciekawe, ale lepiej przejrzeć resztę. Podziękowałem Buchou i wziąłem książki do domu. Jutro mam po powrocie do domu od razu zacznę je czytać.