Miłość bywa piękna. Bywa cudowna.
Spojrzenia.
Dotyk.
Słowa.
Milczenie.
On od zawsze zamknięty w sobie, nie dopuszczający innych.
Ona dociekająca prawdy, wciskająca się w każdą szczelinę.
On pełen goryczy.
Ona w głębi duszy słodka.
On okrutny.
Ona kojąca.
On skrzywdzony od dziecka.
Ona chcąca nieść radość.
On chłodny.
Ona gorąca.
On wybitny.
Ona dążąca do perfekcji.
On odważny do granic szaleństwa.
Ona rozsądna, hamująca.
Nie dopuszczał do siebie nikogo.
Przyniosła chaos i zniszczenie.
Samotność stała się jego drugim imieniem.
Przyniosła ukojenie, spokój.
Bronił się przed odkryciem.
Przyniosła akceptację.
Nie chciał zrozumienia.
Przyniosła bezpieczeństwo.
Nie chciał odkrywać swojej brzydoty.
Przyniosła miłość.
Chciał zginąć w pierwszym szeregu.
Przyniosła potrzebę bycia potrzebnym.
Chciał być zapomnianym.
Przyniosła nowe znaczenie jego imienia.
Nie chciał żyć.
Weszła w jego życie z impetem i już w nim pozostała.