Oryginał: Sins & Sinners (link w Moich Ulubionych)

Autor: Dryadeh

Rating: M

Zgoda: Jest

Beta: Averal

Podsumowanie: Seria drabbli krążących wokół jednego tematu: Siedmiu Grzechów Głównych. Zazdrość, Chciwość, Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, Nieczystość, Lenistwo, Gniew, Pycha. Dramione. Odpowiedź na wyzwanie na LJ.

A/N: Witajcie! Przedstawiam pierwszy z serii drabbli bazujących na Siedmiu grzechach głównych. Każda część dotyczy jednego z nich. Mam nadzieję, że wam się spodoba!

T/N: Zanim pojawi się ostatnia część "Decyzji" (zakładam, że jutro:)), przedstawiam serię "Sins & Sinners" autorstwa Dryadeh. Zapraszam do czytania i komentowania!


Sins & Sinners

01# Zazdrość

Atrament i pergamin"

Draco Malfoy zawsze miał wszystko, co najlepsze, wszystko, co tylko mógł sobie wymarzyć. Jeśli nie mógł zdobyć czegoś wprost, wykorzystywał swoje nazwisko, przebiegłość, kłamstwa i manipulacje. Jakby nie było, należał do tych osób, które zawsze dopinają swego.

Kobiety nie były tutaj wyjątkiem. Można powiedzieć, że próbował już wszystkiego. W każdej formie i według wszelkich upodobań. Zawsze jednak trzymał się czystokrwistych. Pozwolił sobie, co prawda, na kilka „potknięć" z kobietami o mieszanej krwi, jeśli były wyjątkowo atrakcyjne. Szlamy dla niego po prostu nie istniały. Należały do rasy aseksualnej, podlejszej, coś jak podgatunek skrzatów domowych.

Oczywiście, one również dostarczały mu swoistej rozrywki. Nie seksualnej, raczej psychologicznej. Uwielbiał je dręczyć, przypominając im, że są marginesem społeczności magicznej, zwykłymi karierowiczkami, zbędnym dodatkiem, który powinien jak najszybciej zniknąć.

A potem zjawiła się ona. Hermiona Granger, najznamienitsza reprezentantka gatunku „obrzydliwych szlam". Świętoszkowata przyjaciółka Świętego Pottera i Weasleya, kujonka, której ręka wisiała w powietrzu na każdych zajęciach, znająca odpowiedź na każde przeklęte pytanie zadane przez nauczyciela, wymuskana dziewczynka przestrzegająca każdej zasady, sprawiedliwa, broniąca słabszych uczniów przed „despotami nadużywającymi władzy".

Nie trzeba mówić, że dla Draco nie była nawet dziewczyną. Była czymś jeszcze gorszym niż reszta szlam. Tylko ona jedna nosiła szkolną szatą tak, że przypominała jakiś zakonny habit, a jej włosy wyglądały tak, jakby cały dzień tarzała się w oborze.

Dlatego właśnie tak bardzo intrygował go fakt, że Cormac McLaggen – tak, ten gryfoński drągal, uważający się za posiadacza wszelkiej wiedzy o quidditchu i będący bardziej prostym niż budowa cepa – wszędzie obnosił się z tym, że idzie na bożonarodzeniowe przyjęcie Slughorna z Hermioną Granger. Jeśli to on, załóżmy, musiałby iść z Granger, jedynym, co by go martwiło, byłoby znalezienie odpowiedniego uroku, eliksiru lub jakiejkolwiek zasłony, która ukryłaby jego twarz tak, aby nikt nie zorientował się, że przyprowadził na bal tego mola książkowego. Na Merlina, był pewien, że nawet pachniała atramentem i pergaminem.

Pomimo tego, czuł jakieś niezdrowe zainteresowanie zaistniałym faktem. Dlatego właśnie włóczył się w pobliżu lochów w noc balu. Ukryty za pomnikiem widział jak McLaggen zbliża się korytarzem, razem ze znudzoną Granger u boku, rozprawiając o rozgrywkach quidditcha, których zawsze był głównym bohaterem.

Ale tej nocy Granger była jakaś inna. Jej kasztanowe włosy były luźno upięte tuż nad karkiem i nie miała na sobie szkolnej szaty, lecz zwiewną suknię koloru lawendy, w której wyglądała prawie jak przedstawicielka płci pięknej. W dodatku wydawała się być kompletnie znudzona monologiem McLaggena. Najwyraźniej przez to zwolniła na moment, a on zatrzymał się, patrząc na nią uważnie.

— Co się stało? — spytała, przystając obok chłopaka.

— Nadeszła ta chwila — powiedział McLaggen z zadowolonym uśmiechem.

— Chwila? Jaka chwila?

McLaggen uśmiechnął się jeszcze szerzej – o ile to było możliwe – ruchem głowy wskazując na coś, co zwieszało się nad nimi z sufitu, i szybko położył dłonie na ramionach dziewczyny, zamykając ją w uścisku.

— Chwila na moje najlepsze zagranie — zapewnił i wysunął się w stronę dziewczyny z wargami gotowymi do ataku. Draco instynktownie zamknął oczy i zacisnął usta w grymasie wstrętu, ale kilka sekund później naturalna ciekawość wzięła górę. Powoli otworzył jedno oko, bojąc się tego, co może zobaczyć.

Bestia McLaggen poprawił pozycję swoich rąk na ciele dziewczyny, jedną chwytając ją mocno w pasie, drugą brutalnie wplatając we włosy, niszcząc Granger fryzurę. Draco zauważył, że pomimo małej możliwości ruchu, jaką Gryfon zostawił dziewczynie, ona z nieoczekiwanym zapałem próbowała się jednak uwolnić. Wydawała się być przerażona, ale McLaggen trzymał ją mocno, jakby już od dawna pragnął ją pocałować.

Z nieznanych powodów Draco się to podobało i, o dziwo, w chwilowym przypływie szaleństwa i zachwytu, zapragnął zająć miejsce tego orangutana. Chciał być tym, który brutalnie wplącze palce we włosy dziewczyny, który ściśnie jej pas, który zawładnie jej ustami, który nad nią zapanuje.

Patrząc na ten pocałunek, Draco zdecydował, że osobiście odkryje czy Hermiona Granger rzeczywiście pachnie atramentem i pergaminem.