Miniatura zaimprowizowana na chybcika za pośrednictwem GG.
KRYZYS W HUECO MUNDO
— Aizen-taichou...
— Tak, Kaname?
— Bo mamy mały deficyt w spiżarniach...
— Och, to drobiazg. Poślij Barragana albo Hallibel do świata śmiertelników, niech uzupełnią co trzeba.
— A, tak, Aizen-taichou, oczywiście, Aizen-taichou, tylko to... hmmm...
— Kaname. Spójrz mi w oczy. To znaczy, hmmm, odwróć może głowę w stronę mojego głosu, o. Tu odwróć głowę, mówię!
— Wybacz, Aizen-sama...
— Ja się nie gniewam!
— Oczywiście, Aizen-sama... Twój gniew zawsze jest...
— Nie gniewam się do cholery! Wykrztuś z siebie wreszcie co się stało. Sexta Espada odkrył dobrodziejstwa ludzkich używek i pochłonął cały spirytus z półki przetworowej, więc nie będziemy mieć ciasta z wiśniami na spirytusie. Przyjąłem do wiadomości. Niech Ulquiorra go ukarze, on ma do tego talent, nieprawdaż?
— O tak, Aizen-sama, Ulquiorra ma na pewno talent do Grimmjowa. Ale tym razem Sexta nic nie zmalował...
— O?
— Zresztą, Starrk odkrył istnienie alkoholu już jakiś czas temu. Wytrąbił połowę zapasu na jedno posiedzenie.
— Nic dziwnego, że tak rzadko go widuję ostatnio... Właściwie to rzadko go widuję... Moja Primera Espada się leni...?
— A, to chyba nie wina spirytusu... Zresztą, po tym pijaństwie Starrk padł jak kłoda i spał przez trzy dni.
— Pouczające...
— Właściwie... Wstał potem jak gdyby nigdy nic i ogłosił, że to całe świństwo jest przereklamowane i nic nie warte.
— I uwierzyli mu?
— Przecież on ma kilkudniowe ciągi śpiączkowe również na trzeźwo...
— Hm.
— No, tak... Ale właściwie, to... Tak...
— Właściwie, to co się stało? Yammy zadławił się oliwą z pierwszego tłoczenia? Jemu chyba także potrzebna lekcja. Poślij Ulquiorrę...
— Ach, nie, nie, nic takiego. Zostawmy może Ulquiorrę z Grimmjowem, dobrze, Aizen-sama? Nie zniosę tam jeszcze Yammy'ego. A oliwę i tak mamy na bieżąco świeżą, Nnoitora pilnuje zapasu.
— A odkąd to stał się takim amatorem smażenia?
— Nic o smażeniu nie wiem, Aizen-sama, ale Neliel by mu z pewnością usmażyła czułki, gdyby do niej przyszedł na masaż z nieświeżą oliwą.
— Masaż...?
— To, tego, forma relaksacyjna po treningu, Aizen-sama. Neliel wyjaśniła mi to bardzo szczegółowo na przykładzie Szayela.
— I cóż ci ten przykład powiedział?
— Właściwie niewiele, bo uciekł i zamknął się w laboratorium, ale główną ideę zrozumiałem...
— Ale oliwa jadalna?
— A, bo widzisz, Aizen-sama, twoja Espada ma taką dziwną tendencję, że zawsze w pierwszym odruchu sięga do spiżarni zamiast do zapasów artykułów higienicznych.
— Tak myślisz, Kaname?
— Niestety, Aizen-sama, te instynkty hollowów wciąż się uwidaczniają. Pierwsza myśl, to wytarzać się w piasku, i wystarczy im. Mydło, szampon, kremy nawilżające, to w ogóle jakaś abstrakcja...
— W takim razie to bardzo dobrze, że zaczęli się interesować relaksacją i innymi sprawami ciała. Pochwal Nnoitorę ode mnie, jeśli pierwszy go spotkasz.
— ...Nie omieszkam...
— A teraz, może powiesz mi wreszcie, co się stało, i czemu jesteś taki zdenerwowany?
— Ach, bo widzisz, Aizen-sama, to ten zgubny wpływ kontaktów ze światem ludzi. I z Seireitei, to jeszcze gorsze. To czyste zło. Po prostu ohyda.
— Tak, Kaname, wiem, co na ten temat myślisz. Ale jak się to ma do naszych spiżarni?
— Bo Zommari przywiózł góry ludzkiej prasy z ostatniej swojej misji, ślęczy nad tym i wszystkimi oczami się wgapia w stronice... Potem opowiada głupoty innym! Zamieszał dziecku w głowie, głupiec durny!
— Dziecku?
— Aizen-sama, on jest niewinny. Wonderweiss nigdy nie zrobiłby nic złego. To niewinne dziecko!
— Ale co konkretnie się stało?
— Bo te wszystkie artykuły o ludzkich używkach... A Gin naopowiadał mu o tej małej strzydze z Oddziału Jedenastego, niech go przekleństwo trafi, po co ja go w ogóle dopuściłem do dziecka?
— Bo Wonderweiss uwielbia jak się ktoś do niego szczerzy... A tylko Gin ma odpowiednią wytrzymałość szczerzenia...
— Ale on też zamącił biedakowi w głowie! Ale, Aizen-sama, on nie chciał!
— Gin zamącił mu w głowie, ale nie chciał? Wybacz, Kaname, ale w to nie uwierzę...
— To Wonderweiss nie chciał! On nie wiedział!
— Ale co zrobił? Strzyga? Używki? Czy Wonderweiss opił się spirytusem?
— A, nie... To przez tę całą... Yachiru... Kica całymi dniami po Seireitei i zajada cukierki, wszystkie zęby jej wypadną, na pewno tak będzie.
— Wonderwaissowi jeszcze nawet wszystkie się nie wyrżnęły, Kaname, nie obawiaj się o niego. Zresztą, nie mieliśmy chyba w magazynie cukierków? Chyba, że fraccion od Hallibel znowu przemycały słodycze do Las Nochas?
— A, nie wiem, Aizen-sama, po ostatnich odkryciach jakoś się wzdragam przed robieniem ich rewizji... Te nugaty wtedy, one się im... roztopiły...
— Mój biedny Kaname. Bez obaw, poślę Grantzów następnym razem, niech je sobie obszukują do woli. Ale co zmalował Wonderweiss, skoro cukierków i tak nie mamy?
— Ach... To wszystko wina tych ludzkich używek, naprawdę. Septima gadał głupoty o tytoniu, a Starrk czyta swojej Lilinette broszurowe westerny do poduszki, sam przy tym chłamie zasypia jak dziecko, ale szkoda się stała i tak...
— Szkoda? Westerny? Tytoń? Nie mów mi, że Wonderweiss podpalał papierosy za twoimi plecami?
— Nieee, nie... To dobre dziecko, naprawdę...
— Ale?
— W tych westernach, tam kowboje są...
— I bizony, wiem.
— Bizony? A, to też, Aizen-sama. Ale oni to głównie robią z Indianami.
— ... Co z nimi robią?
— No, western?
— Aha... I cóż?
— I żują tytoń.
— Żują?
— Grzech. bezeceństwo. Głupota. To ja już pójdę, Aizen-sama.
— Kaname. Nie mieliśmy tu tytoniu.
— Ach, ale widzisz, Aizen-sama, Wonderweiss to takie zmyślne dziecko, po prostu podziw bierze. Pół zapasów rozgrzebał, ale w końcu znalazł sobie liście do żucia, maluszek słodki. To ja już...
— Liście.
— Trochę się bałem, że od przeżucia takiej ilości zielska zgryz mu się wykrzywi, ale na szczęście wszystko jest dobrze. To pójdę może i...
— Kaname.
— Aizen-sama... To tylko...
— KANAME.
— Zaraz poślę Hallibel, i Barragana, i Ulquiorrę, i pójdę sam, na pewno ci znajdziemy taką herbatę, jak lubisz. Na rano już będzie, przysięgam na...
— KANAME!
— Ach, braknie na dzisiejszy podwieczorek, prawda... Ale... Aizen-sama... Mamy jeszcze liptona! Cały karton!
— ...
— Jest i biała w piramidkach do wyboru...
— K A N A M E!
zasłona milczenia spuszczona na obraz rzezi w Hueco Mundo
koniec