Wszystkie elementy świata przedstawionego pochodzące z książki należą do J. K. Rowling


Prolog

Ostatnie bagaże zostały spakowane, drzwi zamknięte. Hermiona stała, w milczeniu wpatrując się w drzwi, które znała od zawsze. Pogładziła okrągłą klamkę, spojrzała w okno na piętrze, gdzie aż do tego dnia mieściła się jej sypialnia. Spędziła tu całe swoje dzieciństwo i kilka dobrych lat po skończeniu Hogwartu. Teraz nie trzymało jej tu już nic, poza sentymentem, poza wspomnieniami dni, które nigdy miały już nie powrócić. Przy jej nogach leżały walizka i dwa spore kufry. Machnęła szybko różdżką zmniejszając bagaże – w emocjach zapomniała zrobić to w domu – po czym schowała wyglądające teraz jak zabawki do podręcznej torby przewieszonej przez ramię. Spojrzała na zegarek. Lada chwila powinien tu być. Z nudów zaczęła przechadzać się wzdłuż ulicy, mimochodem przyglądała się życiu sąsiadów, którzy w jasnych wnętrzach swoich domów zasiadali właśnie do kolacji. Wszędzie znajome twarze. Usłyszała ciche pyknięcie i odwróciła się, by napotkać wyczekiwany widok. Przed furtką jej domu stał ubrany w brązowy płaszcz mężczyzna o kasztanowych włosach, przerzedzonych już nieco nad skroniami, krótkim wąsiku i ciepłych oczach.

─ Remusie, jesteś nareszcie, zaczynałam się już niepokoić – odetchnęła z ulgą młoda czarownica.

─ Miałaś poczekać w domu… Gdzie twoje bagaże? ─ powiedział zamiast dzień dobry i obdarzył dziewczynę uśmiechem.

Poklepała się po torebce.

─ Sprytna wiedźma ─ pochwalił ją Lupin i zaoferował ramię. ─ Pożegnałaś się już?

Hermiona spojrzała na puste, ciemne oczodoły miejsca, które przez tyle lat było dla niej azylem.

─ Bardziej nie mogę – przyznała smutno.

Wilkołak schylił się i pocałował ja w czubek głowy.

─ Czas na podróż ─ powiedział.

Rozległ się trzask i obydwoje zniknęli. Na szare płyty chodnika powoli opadł wydarty z Proroka Codziennego fragment artykułu o krzyczącym wielkimi literami tytule:

Zasiadający w Wizengamocie Tom M. Riddle startuje na stanowisko Ministra Magii