- Mój dzieciaku. – Mój idiotyczny, samo poświęcający się troskliwy dzieciaku.

Łzy napłynęły do oczu starszego demona. Kiedy bez chwili wahania tulił swojego podopiecznego.

- Naprawdę się starałem, ale to zawsze było za mało. – Rin, kiedy już zaczął, nie potrafił przestać. – Miałem reputacje rozrabiaki, dlatego łatwo było zacząć. Nikt nie dziwił się, kiedy znikałem na kilka godzin. Klientów zawsze łatwo znajdowałem. Nigdy nie miałem z tym większych problemów. Najtrudniej było na początku przekazać pieniądze. Shiro nigdy by ich nie zaakceptował bez wyjaśnień, a ja nie chciałem mu powiedzieć. Próbowałby minie powstrzymać.

Mephisto nie przerywał, dawał chłopcu się wygadać. Młody potrzebował tego.

- Najpierw podrzuciłem do tacy w kościele, ale szybko stało się to podejrzane, że dodatkowe środki po prostu tak się pojawiają... Potem znalazłem słój... Tak naprawdę to stał on od zawsze w kuchni, dlatego nie zwracałem na niego uwagi... Zawierał całe wspólne oszczędności, nie było tego wiele. Przez pierwsze lata dorzucałem do niego od czasu do czasu. Dopiero później jeden z kapłanów... – Wyrzucał z siebie na urywanym oddechu. – Jeden z kapłanów wymyślił, aby zapisywać, ile było wewnątrz. To nie był też większy problem, po paru próbach sprawnie podrobiłem dokument, zamieniając kilka kwot...

Kuro, wspiął się na ramiona chłopca, ale ten nawet nie wracał na to uwagi.

- Czułem się wtedy pierwszy raz jak najgorsze gówno. Wcześniej miałem wiele wyrzutów, że okłamuje wszystkich, ale potrafiłem je wyciszyć. – Pokręcił głową. – To i tak nic w porównaniu ze stratą Shiro... Chciałem tylko pomóc, dlaczego czułem się jak przestępca?

- Nie jesteś przestępcą Rin.

- Naprawdę? – Niedowierzań młodzieniec.

- Tak. – Powiedział twardo, z mocą. – Nie wracasz do takiego życia.

Chłopiec jednak nie wyglądał na przekonanego.

- Nigdy więcej. - Teraz zrozumiał, dlaczego Shiro od lat niby przypadkiem mówił mu, że nie potrzebują pomocy. Tylko że to nie od niego ją otrzymywał. – Nie wracasz też na dzienne zajęcia. — Na twarzy chłopca widniała jedynie akceptacja — Nie jest to częścią twojej kary. Twoje oceny są okropne, zresztą nic dziwnego skoro żaden z nauczycieli nawet nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio oddałeś im pracę domową, lub czy był dzień, w którym nie przysypiałeś na zajęciach.

- To istny cud, że zdałem pierwszy semestr.

- Teraz będziesz miał wystarczająco czasu na odpoczynek i lekcje dla przyszłych egzorcystów. Nasze treningi też będą jedynie raz w tygodniu.

- Ale... – Próbował, nie wiedząc, co tak naprawdę chce powiedzieć.

- Najpierw musisz w pełni wyzdrowieć i przytyć parę kilo. – Dodał, marszcząc nos.

- Umm, ale po co? Przecież mam dobrą wagę, solidne 55 kilogramów.

- Dla chudego zabieganego szesnastolatka z lekka niedowagą. – Pokręcił głową. - Brakuje ci z pięć kilo do normy w skali BMI, stosowanej dla normalnych uczących się nastolatków.

- Nie dla demonów? – Wyszeptał.

- Nie dla trenującego egzorcysty chcącego specjalizować się w walce kontaktowej. Podstawowa warstwa tłuszczu jest konieczna, by lepiej chronić organy przed obrażeniami. Potrzeba też wiele o energii koniecznej do treningu. – Zaczął tłumaczyć.

- Ile powinienem ważyć? – Zapytał, smętnie spuszczając głowę.

- W okolicy 80 kilo.

- Ponad 20 kilogramów, ale jaki będę wtedy gruby.

- Nie przytyjesz oczywiście z dnia na dzień. Takie sprawy wymagają czasu, za rok czy dwa z dostosowaną dietą. Nabierzesz trochę masy i będziesz miał szanse, by w końcu zbudować trochę porządnych mięśni. Rin, dlaczego nie znosisz pomysłu, że jesteś demonem. Przecież dobrze już radzisz sobie ze swoją mocą, niejednokrotnie przecież widziałem, jak ćwiczenia sprawiają ci radość.

- Po prostu chciałbym choć raz nie sprawiać problemów, być normalny tak jak mój brat.

- Yukio też jest przecież demonem, a poza tym daleko mu do bycia normalnym nastolatkiem. A pomijając jego udział, to normalność jest przereklamowana, zwykłe życie jest po prostu nudne, a na dodatek nie ma nic wspólnego z czymś tak szalonym, jak egzorcyści. Czy chcesz powiedzieć, że nie lubisz mojego ekscentryzmu lub wyjątkowości Kuro? – Zapytał pół żartem pół serio.

- Nie! Jesteście wspaniali, kocham was, proszę, przepraszam, nie to miałem na myśli... - Zarumienił się nastolatek. - Jak to, Yukio też jest demonem?

- Biologicznie jesteście niemal tacy sami, przecież to twój bliźniak.

- Jak to możliwe? Kiedy?

- Cóż, kiedy dwie istoty o przeciwnej płci darzą się uczucie...

- Nie to!... Przepraszam. Jak mogłem nie zauważyć, czy on wie?

- Na pewno, co miesiąc wykonuje testy genetyczne.

- Yukio przecież nie ma mocy.

- Ma.

- Jaką? - Wypalił zainteresowany.

- Płomienie.

- O...

- To twój bliźniak, niby jaka jeszcze moc mógłby mieć? – Zapytał retorycznie.

- Dlaczego jego moc objawiała się inaczej? Dlaczego mam o słabszą kontrolę?

- Nie miałeś o wiele słabszej kontroli. – Czekał doświadczony, że nie warto przerywać. – Masz bardzo otwarty charakter, dlatego tak też zachowuje się twoje płomienie. To część ciebie tak samo zależna od psychiki, jak inne. Dlatego moc też chciała się uwidocznić, tak samo, jak nie ukrywasz tego, że masz rękę czy włosy. Z tego to powodu była bardziej gwałtowna, a jej wybuch bardziej możliwy więc skupiliśmy się na jej uspokojeniu. Yukio jest naturalnie skryty. U niego płomienie wręcz nie chcą znaleźć ujścia i moc, którą posiada, należy zachęcać do objawienia. W spokojnych warunkach jak teraz jest on w najbardziej niekorzystnej dla siebie sytuacji. Tak jak w twoim przypadku każde objawienie było niebezpieczne to w jego akumulacja nagromadzonej mocy, która nie zna drogi ujścia, może doprowadzić do katastrofy.

- Miałem przerąbane, bo potrzebowałem oswoić rozbrykany ogień a Yukio ma nie lepiej próbując uwolnić nagromadzony pożar?

- Gorzej, Yukio mógłby, zrobić jak mówisz, ale on, zamiast tego woli zaprzeczać swojej naturze i udawać, że jest człowiekiem. – Kręci głową. – Może nie ma jeszcze fizycznych cech, ale to tylko do czasu pierwszego wybuchu, jeśli go przeżyje. To chodząca odbezpieczona bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili.

- Czy mógłbyś mu pomóc?

- Nie jestem w stanie udzielić pomocy komuś, kto nie chce jej przyjąć.

- O.

- Rin muszę zadać ci jedno pytanie i chcę, żebyś był ze mną szczery.

- Pytaj, nie chce już żadnych więcej tajemnic.

- Kto cię skrzywdził?

- ... Nie rozumiem.

- Kto cię wykorzystał, pobił, był twoim pracodawcą. – Wypluł ostatnie słowo z niesmakiem.

- Dlaczego?

- Taka osoba nie ma racji bytu w mojej szkole.

- Dobrze powiem ci... Nie będę musiał się z nimi ponownie spotkać?

- Nie moje dziecko, dopilnuje tego.