Na wstępie mówię, że Senyuu i żaden z bohaterów nie należy do mnie (niestety ;-;)

Alba przyśpieszył kroku, gdy zobaczył z daleka znajomą mu sylwetkę. Kilkanaście metrów dalej, oparty o murek, stał Ross i wydawał się pogrążony w myślach, nawet nie zauważając jak Alba zatrzymuję się obok niego.

- Hej Ross! Wybacz, że musiałeś czekać.

Starszy chłopak spojrzał na niższego od siebie jasnowłosego i uśmiechającego się w jego stronę przyjaciela, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z jego obecności. Na jego twarzy od razu pojawił się złośliwy uśmieszek.

- Yo, Hero. Zacząłem się już zastanawiać, czy przez swoją nieostrożność nie wpadłeś pod jakiś samochód, w końcu z twoim talentem do ciągłych wypadków nie zdziwiłbym się gdybyś pewnego dnia nie pojawił się przez jakiś głupi incydent.

Ross powiedział niedbale i zaczął kierować się w stronę szkoły, nie czekając na odpowiedz Alby, który zaraz go dogonił i zaczął się dąsać.

- Zazwyczaj przykre wypadki zdarzają mi się z twojego powodu, wiesz? Gdyby nie ty nie doświadczyłbym połowy z nich.

Ross zaśmiał się pod nosem.

- Cóż, nie powiedziałbym, że są przykre. Jak już użyłbym słowa zabawne.

Mina Alby spochmurniała jeszcze bardziej.

- Co niby jest takiego zabawnego w patrzeniu na to jak cierpię?!

- Wyraz twojej wykrzywionej od bólu twarzy sprawia, że życie od razu jest piękniejsze.

Odpowiedział całkiem szczerze Ross.

- Sadysta...

Ciemnowłosy chłopak tylko uśmiechnął się na to pod nosem.

- Powinieneś się pośpieszyć jeśli nie chcesz się spóźnić na pierwszą lekcję.

- Czy przypadkiem nie tak samo jest z tobą? - wtrącił Alba, machinalnie przyśpieszając kroku.

- Zaczynam dzisiaj godzinę później, więc czas nie stanowi dla mnie problemu.

- Aww, czyli specjalnie dla mnie wstałeś wcześniej, żeby móc mnie odprowadzić? Czuję się zaszczycony. - odpowiedział zaczepnie młodszy.

- Hero, jesteś pewny, że nie chcesz dzisiaj wpaść pod żaden samochód? - powiedział chłodno Ross i posłał mu jedno ze swoich morderczych spojrzeń.

Alba odsunął się od krawężnika najszybciej jak się dało i spojrzał ze strachem na towarzysza.

- Nawet nie próbuj mnie zepchnąć na jezdnię!

Starszy chłopak tylko spojrzał na niego z sadystycznym uśmiechem na twarzy.

- Hmmm? Przecież i tak Ci się nic prawdopodobnie nie stanie. Sprawdziliśmy już kilka razy jak bardzo wytrzymały jesteś. No i zawsze to jakaś rozrywka, nie sądzisz?

- Nie, nie sądzę! Po prostu nie rób tego... - odpowiedział już nieco spokojniej Alba.

- Hai, hai~ nie chcielibyśmy przecież, żeby nasz bohater spóźnił się przez ten wypadek do szkoły. Już i tak masz spore problemy ze swoimi ocenami, przez to, że twój móżdżek nie ogarnia nawet najprostszej matematyki.

- Urusei! To wcale nie jest takie proste!

Ross tylko parsknął pod nosem i nie odezwał się już słowem. Przez kilka minut szli w ciszy, a Alba uważnie przyglądał się przyjacielowi, nie będąc w stu procentach pewnym, czy starszy chłopak na prawdę nie spróbuję go wrzucić pod jeden z nadjeżdżających samochodów. Ross zauważył jego zaniepokojone spojrzenie i postanowił jeszcze trochę się poznęcać na brunecie, zanim dotrą do budynku szkolnego.

- Hero, czyżbyś się we mnie zakochał, że tak mi się przyglądasz? Masz Ross-fetysz? Hee? Nie sądziłem, że jesteś, aż tak zboczony. - powiedział złośliwie ciemnowłosy.

Alba cały poczerwieniał na twarzy.

- O-Oczywiście, że nie!

- W sumie nie ma co się dziwić, jednak wolałbym gdybyś został przy swoim fetyszu na śluz. - kontynuował dalej Ross, w ogóle nie zwracając uwagi na protesty Alby.

- Nie mam żadnego fetyszu na śluz! - zaprzeczał Hero.

- Hmm? Czyli teraz zamiast fetyszu na śluz, masz fetysz na mnie? Obrzydliwe... - mówiąc to ciemnowłosy zrobił zdegustowaną minę.

- Nie mam żadnego fetyszu! - krzyknął na cały głos Alba, nie zauważając, że dotarli już pod budynek szkoły i tym samym sprawiając, że kilka uczniów obejrzało się na niego.

Hero poczerwieniał jeszcze bardziej, niż wydawało się to możliwe. Spojrzał z pretensją w oczach w stronę Rossa, ale ten tylko posłał mu jeden ze swoich złośliwych uśmieszków. Widać było jak wiele radości sprawiało mu znęcanie się na Albą.

Nagle dało się słyszeć dochodzący z budynku dzwonek i wszyscy uczniowie z pośpiechem rzucili się ku drzwiom szkoły. Alba już miał biec, ale odwrócił się i zobaczył, że starszy chłopak kieruję się z powrotem do bramy.

- Ross, gdzie idziesz? - zapytał zdezorientowany.

Chłopak odwrócił się w jego stronę i znów uśmiechnął się kpiąco.

- Czyżby nasz bohater nie potrafił nawet sam trafić do klasy bez mojej pomocy. Jak żałośnie.

- Potrafię! Chciałem tylko zapytać gdzie idziesz. - odpowiedział znowu nadąsany.

- Nie twój interes Hero. Spotkamy się na przerwie na lunch. - i z tymi słowami wyszedł z terenu szkoły i skierował się w stronę dzielnicy handlowej.

Alba mógłby tak stać dłużej, ale w tym momencie przypomniało mu się, że jest już po dzwonku i jeśli się nie pośpieszy będzie musiał tłumaczyć się przed całą klasą i nauczycielem dlaczego się spóźnił. Odwrócił się i szybko pobiegł w stronę drzwi, a następnie do klasy, w której odbywały się jego lekcję.

Niestety, gdy Alba wpadł z rozpędem do klasy, nauczyciel już tam był i nie obyło się bez przeprosin i tłumaczeń dlaczego się spóźnił. Lekcja jak zwykle mu się ciągnęła i nie potrafił się na niczym skupić. Na przerwie zauważył ze swojego miejsca pod oknem jak Ross idzie przez dziedziniec w stronę wejścia do szkoły. Znowu zaczął się zastanawiać gdzie też chłopak mógł być w czasie tej godziny lekcyjnej, ale gdy tylko przyszedł nauczyciel by zacząć nowy temat szybko o tym zapomniał i dał się powoli wciągnąć w wir nauki.

Gdy nadeszła pora lunchu, Hero wziął swoje bento i skierował się w stronę klasy Ross'a, ale gdy tam dotarł nigdzie nie mógł znaleźć przyjaciela. Zauważył natomiast Crea i podszedł do niego by zapytać gdzie podział się ciemnowłosy. Gdy tylko był blisko jego ławki, chłopak go od razu zauważył i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Hej Alba! Pewnie szukasz Ross'a? - powiedział starszy chłopiec, posyłając mu po tym znaczące spojrzenie.

- Czy to naprawdę, aż tak oczywiste? - westchnął chłopiec, ale również się uśmiechnął, nie rozumiejąc przesłania jakie zawierało spojrzenie Crea.

- Heh, jakiż mógłby być inny powód twojej wizyty tutaj? - odpowiedział nonszalancko – przed chwilą wyszedł i pewnie poszedł na dach. W sumie też będę tam iść, więc możemy się razem przejść. - a po krótkiej pauzie jeszcze dodał – chyba, że nie chcesz żebym wam przeszkadzał? - Crea znowu się uśmiechnął i spojrzał na chłopca, tak żeby tym razem zrozumiał o co mu chodzi.

I rzeczywiście, tym razem sens słów doszedł do chłopca, powodując, że jego policzki delikatnie się zaczerwieniły.

- W-W czym niby miałbyś nam przeszkadzać!? C-co sugerujesz?!

Crea uśmiechnął się jeszcze szerzej, ciesząc się, że młodszy kolega zrozumiał o co mu chodzi, a reakcja jaką wywołał sprawiała, że było to jeszcze zabawniejsze.

- Haha, nieważne, chodźmy na ten dach zanim przerwa się skończy. - chłopak wstał i wziął swoje bento i skierował się w stronę wyjścia z klasy. Za nim, wciąż lekko zawstydzony szedł Alba.

Gdy tylko tam dotarli, zauważyli Ross'a, który siedział oparty o druciane ogrodzenie wokół dachu i robił coś na telefonie. Obok niego leżało puste już bento. Obydwoje podeszli do niego i rozsiedli się wygodnie.

- Yo Ross. Przyprowadziłem twojego Hero.

- Nie jestem jego! - powiedział zdenerwowany Alba, starając się zignorować fakt, że tym wybuchem tylko sprawił, że na twarzach jego przyjaciół pojawiły się porozumiewawcze uśmieszki.

Od razu też się uspokoił i zwrócił tym razem tylko do Ross'a.

- Czemu mi nie powiedziałeś, że będziesz dzisiaj jeść lunch na dachu?

- Hee? - jedna brew starszego chłopaka podniosła się - Nie wiedziałem, że jestem zobowiązany mówić Ci o wszystkim co zamierzam robić.

- Nie jesteś, po prostu mogłeś mi powiedzieć wcześniej, albo napisać. Oszczędziłbyś mi szukania cię.

- Awww... aż tak się za mną stęskniłeś? Chociaż to nie dziwne skoro masz Ross-fetysz. - ciemnowłosy znów zaczął drażnić Albe.

- Nie stęskniłem się! I nie mam Ross-fetyszu! - powiedział Hero, a jego twarz znów zaczęła nabierać koloru.

Crea z zaciekawieniem wtrącił się w rozmowę.

- Jaki Ross-fetysz? Jaki, jaki?

- Żaden! Skończmy temat!

Ale było już za późno i Ross zaczął tłumaczyć przyjacielowi z klasy o co chodzi.

- Wow! Alba nie spodziewałem się tego po tobie! - i krzyknął jeszcze głośniej, tak żeby wszystkie osoby, które były na dachu także usłyszały – Nie sądziłem, że Alba jest takim zboczeńcem!

Jakieś 5 osób, które oprócz nich także jadły lunch na świeżym powietrzu, obejrzało się na Hero i zaczęło szeptać coś między sobą.

„Po prostu świetnie", pomyślał Alba. Już drugi raz dzisiaj został ośmieszony przed osobami, których nawet nie zna. Jak tak dalej pójdzie, nie będzie mógł się nawet pojawić w szkole. Załamując się w swoich myślach, dopiero po chwili zauważył, że Ross zabrał mu jedną z jego kulek ryżowych. Próbował zareagować, ale było już za późno. Ze smutkiem patrzył jak jego kulka kęs za kęsem znika w ustach Ross'a.

- Miałeś swoje bento, więc nie podkradaj jedzenia z mojego! - powiedział z pretensją w głosie.

- Już je całe zjadłem, a nadal jestem głodny. Zresztą jesteś taki mały, że nie potrzebujesz, aż tyle jedzenia. - odpowiedział starszy chłopak, wciąż przeżuwając jego kulkę ryżową. - całkiem smaczna.

- Serio?! Też chcę spróbować! - i nim Hero zdążył zareagować jego druga kulka również została skradziona, ale tym razem przez Crea. - Mmm... rzeczywiście smaczna. Alba, sam to zrobiłeś?

Alba patrzył się pustym wzrokiem w bento w którym został tylko jeszcze jeden omlet, mała ośmiorniczka i kilka warzyw. Jego żołądek zaburczał w proteście na tak mało jedzenia. Spojrzał w stronę Crea i odpowiedział.

- Nie, moja mama je przygotowała.

Ross zaczął się śmiać.

- Nawet sam sobie nie umiesz przygotować jedzenia? Ubiera też cię mama?

Crea, starał się powstrzymać śmiech, ale średnio mu to wychodziło. Tym razem Alba naprawdę się zdenerwował, ale zamiast zacząć krzyczeć, postanowił się nie odzywać i zająć swoim bento, a raczej tym co z niego zostało. Fakt, że chłopak zamilkł zirytował Ross'a. Hero, który nie rozmawia nie jest zabawny i nie ma jak się z nim droczyć.

- Ej Alba, nie obrażaj się. No weź coś powiedz – Crea próbował jakoś przemówić do jasnowłosego, ale ten najwyraźniej postanowił ich ignorować.

Nadal jedząc swoje bento nawet nie spojrzał w ich stronę. „Nie mam innego wyjścia", pomyślał Ross i gdy Alba chciał wziąć kolejny kęs, starszy chłopak nachylił się i zabrał mu kawałek omletu, który akurat był na widelczyku, sprawiając, że ich twarze dzielił może centymetr. Przez chwile patrzeli sobie prosto w oczy, aż nagle Alba zdał sobie sprawę z tego co się stało. Cały poczerwieniał na twarzy i tak szybko jak tylko się dało, odsunął się od Ross'a, który w tym czasie po prostu spokojnie patrzył na przyjaciela i przeżuwał omlet. Oparł się z powrotem o ogrodzenie i uśmiechnął się triumfalnie. Siedzący obok Crea właśnie skończył swój lunch i zdawał się nie przejmować za bardzo tym co miało miejsce. Można powiedzieć, że przywykł już do tego. Za każdym razem Ross robił albo mówił coś, żeby Alba się zawstydził i zarumienił, a potem siedział z tym swoim uśmiechem zdobywcy, ale i tak nigdy nie robił nic ponadto. Trochę było to irytujące, ponieważ na pierwszy rzut oka widać było, że Alba czuję coś do Ross'a, ale jak na razie ten drugi nie zamierzał nic z tym zrobić. Crea westchnął i spojrzał na zegarek. Za chwilę miał zadzwonić dzwonek. Spojrzał jeszcze raz na młodszego przyjaciela, który nadal siedział cicho, ale tym razem nie dlatego, że się obraził. Potem na Ross'a , który wydał się zajęty pisaniem czegoś na telefonie. Wstał i otrzepał spodnie, następnie zwrócił się do przyjaciół.

- Powinniśmy się zbierać, jeśli nie chcemy się spóźnić. Zaraz zadzwoni dzwonek.

Ciemnowłosy z ociąganiem wstał i zaczął kierować się w stronę wyjścia, nawet nie czekając na resztę. Crea pomógł wstać Albie i razem ruszyli za Ross'em.

No więc jest to moje pierwsze fanfic o Senyuu i będzie miało prawdopodobnie kilka części. Uznałam, że tan fandom ma za mało fanfic po polsku (ogólnie ma za mało fanfic ;-;) i potrzebuję więcej RossxAlba ^^ . Mam nadzieję, że jest okej i się wam podoba ;3 Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy ;/