Reviews for Męskie sprawy
Clio S.S chapter 1 . 2/17/2018
Tak, wiem już aż za dobrze, jak Corazon się odciska na duszy. I to bez żadnych utrwalaczy.

Dziękuję Ci za ten tekst i bardzo się cieszę, że go stworzyłaś. Czyta się bardzo miło, z uśmiechem, z zadumą. Jest zaskakujący. Pierwsza połowa rozbraja humorem - a druga niemal szokuje powagą. Ponieważ jednak Tobie zarówno humor, jak i powaga, wychodzą wspaniale, jestem zachwycona.

Niekwestionowaną gwiazdą tego tekstu jest Law. Ach, jakże cudowny dwunastoletni Law! Jego dąsy kompletnie mnie rozłożyły i wywołały niejeden atak chichotu. Jaki on jest wiarygodny w tej swojej urazie i zranieniu, w rozczarowaniu i złości. Pozbawiony nadziei chłopiec, któremu obłąkany dureń rozwalił świat. Pogodzone ze śmiercią i oddane pragnieniu niszczenia dziecko, które znalazło swoje miejsce na ostatnie lata życia - miejsce, w którym zabijało czas zabijaniem - i które wbrew sobie znalazło kogoś, do kogo można było się przywiązać, jeszcze jeden raz. W tym tekście Law jest taki rozbrajający, kiedy w jednej chwili życzy swojemu towarzyszowi jak najgorzej, a w następnej całkowicie szczerze przyznaje się do własnych uczuć i tego właśnie przywiązania. Ten kanoniczny Law, pochmurny, wrogi, inteligentny, precyzyjny i rozpaczliwie przywiązany - nie zrobiłaś go karykaturą samego siebie, nie pokazałaś go w krzywym zwierciadle. Pokazałaś go taki, jaki naprawdę jest - był, wtedy, trzynaście lat temu. Law, który psioczy... by w następnej chwili wszystko wybaczyć. Law, który rozumie.

Jeśli chodzi o Rosinante, to mam problem. Wydaje mi się, że jest to jeden z tych bohaterów, z których punktu widzenia byłoby mi ciężko pisać. Rosinante, nie Corazon, nosi w sobie tyle smutku, tragedii, rozpaczy i samotności, że chyba nie odważyłabym się zagłębić w jego duszę. Znacznie łatwiej pisałoby się o Corazonie - a najłatwiej, gdyby to był Cora-san... Cora-san, który występuje w komplecie z Lawem i którego pierwsza i ostatnia myśl tyczy się właśnie Lawa. O wiele przyjemniej myśli mi się o Corazonie, którego istnienie Lawa wypełniło radością, światłem, prawdziwym uśmiechem i życiem. Dlatego Rosinante, który stoi przed lustrem i patrzy na swoją prawdziwą twarz... Z ciężkim sercem przyznaję, że robi mi się lepiej, kiedy ponownie nakłada makijaż i wraca do bycia Corazonem - nawet, zwłaszcza, Corazonem, który wie, że uratuje Trafalgara Lawa albo umrze, próbując, najlepiej jedno i drugie.

Podoba mi się ta makijażowa klamra - to, że Law wraca i robi to samo, choć zupełnie co innego. Rosinante nakładał tam maskę, a Law nakłada najważniejszą prawdę. Dla Lawa maska Rosinante - twarz Corazona - była przecież najprawdziwszą prawdą. I jakie przesłanie w tym jest - że nie zapomina, że zawsze będzie się tym kierował, że zawsze będzie ze sobą niósł to światło, które oświetliło także jego ciemność i dało mu życie. Law, dla którego Corazon pozostaje sensem życia. To lojalność, jaka trafia się niezwykle rzadko.

Piękny, piękny tekst. Chcę więcej! Chcę zupełnie wesołych albo takich pół na pół, może nawet chcę tych smutnych... Corazon się odciska na duszy i dlatego chcę go więcej. Pisz, proszę! Dziękuję i pozostaję w zachwycie.